Niechęć Polaków do pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego w centrum Warszawy jest wynikiem czarnej propagandy, której ta postać była i jest poddawana - ocenił we wtorek poseł PiS Jacek Sasin, odnosząc się do wyniku sondażu przeprowadzonego na zlecenie se.pl i Nowej TV.

W badaniu przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster w marcu 2017 r. dla se.pl i Nowej TV, 61 proc. Polaków uznało, że Lech Kaczyński nie zasługuje na swój pomnik zlokalizowany w centrum stolicy.

"Jestem zbudowany tym, że jest to tylko 61 proc., bo jeśli weźmie się pod uwagę, jakiej czarnej propagandzie była postać prezydenta Lecha Kaczyńskiego - i jest w dalszym ciągu -poddawana, to nie dziwię się, że tyle osób tej czarnej propagandzie ulega" - oświadczył Sasin w popołudniowej rozmowie w RMF FM.

Według Sasina, ma ona niewiele wspólnego z rzeczywistością i z rzeczywistymi dokonaniami prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Zdaniem posła PiS w przestrzeni publicznej Warszawy jest wiele pomników osób, które znacznie mniej zasłużyły się "niepodległości Polski i polskiej demokracji, polskiej wolności", niż Lech Kaczyński.

Sasin pytany, czy Komitet Społeczny, który rozpisał konkurs na dwa pomniki - Lecha Kaczyńskiego i Ofiar Katastrofy Smoleńskiej - zwrócił się do warszawskiego ratusza z formalnym wnioskiem o pozwolenie na budowę pomnika, oświadczył, że nie.

"Nie ma to w tej chwili żadnego sensu, ponieważ mamy tyle razy wypowiedziane opinie ze strony prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, że ona nie widzi żadnej możliwości, żeby te pomniki stanęły, że byłoby to pustym gestem" - zaznaczył poseł.

Jak poinformował, w związku z negatywną postawą ze strony prezydent Warszawy do kwestii pomników, Komitet postanowił "zadziałać inaczej", stawiając prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz "pod ścianą".

"(Chcemy) przyjść z gotowymi projektami wybranymi w konkursie, projektami - jestem o tym przekonany - stworzonymi przez wybitnych, uznanych, o światowej sławie artystów i pokazać jej te projekty, żeby przynajmniej nie mogła twierdzić, że zeszpecą przestrzeń Warszawy, bo takie twierdzenia również z jej ust padały" - oświadczył Sasin.

Od kilku lat trwają dyskusje na temat miejsca i formy upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej w reprezentacyjnym miejscu stolicy. PiS oraz część rodzin ofiar katastrofy chcą, by pomnik smoleński stanął przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Na tę lokalizację nie zgadzały się władze stolicy, opierając się na opinii stołecznego konserwatora zabytków.

Lokalizacja na rogu ulic Trębackiej i Focha została zaproponowana na spotkaniu ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego z częścią rodzin ofiar katastrofy oraz z prezydent stolicy Hanną Gronkiewicz-Waltz w lutym 2015 r. Jednak, mimo zapowiedzi, prace nad wybudowaniem pomnika w tym miejscu nie zostały podjęte. Po tym, jak okazało się, że do terenu przy zbiegu ul. Trębackiej i Focha są roszczenia, ta lokalizacja nie uzyskała powszechnego poparcia rodzin ofiar.

Ofiarom katastrofy poświęcony jest m.in. pomnik na Wojskowych Powązkach, a także tablice przed Pałacem Prezydenckim.

Andrzej Duda podczas uroczystości w związku z 7. rocznicą katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim mówił, że "powinien powstać pomnik i to nie jeden". "Tu, na Krakowskim Przedmieściu powinny się znaleźć dwa pomniki, tak jak prosiła o to córka jednego z tych, którzy zginęli - że chciałaby, by ojciec został tutaj upamiętniony" - powiedział. Prezes PiS dziękował prezydentowi za te słowa i podkreślał, że pomniki powinny powstać właśnie na Krakowskim Przedmieściu, w centrum Warszawy.

W połowie kwietnia PiS ogłosił, że rozpoczyna się konkurs, który wyłoni autorów projektów pomników smoleńskich; jego rozstrzygnięcie nastąpi w październiku. Pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego ma stanąć na osi ulicy Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza, pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej u zbiegu ulic Krakowskie Przedmieście i Karowej. (PAP)