Możliwość taka wprowadzona od 25 września br. jest formą pomocy dla firm, które muszą oddać nienależnie uzyskane dopłaty do pensji, bo np. spóźniły się z opłaceniem składek na ZUS. Konieczność zwrotu środków, czasami w wysokości kilkuset tysięcy złotych, może skutkować bankructwem przedsiębiorstwa, a co za tym idzie, utratą zatrudnienia przez niepełnosprawnych. Problem ten dotyczy obecnie 339 przedsiębiorstw mających 18,2 tys. pracowników z dysfunkcjami zdrowotnymi.
Jednak do tej pory z procedury przewidzianej w art. 49f ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. poz. 720 ze zm.) skorzystało zaledwie czterech pracodawców. – Małe zainteresowanie nowymi przepisami może być spowodowane tym, że obowiązują od niedawna. Wiele postępowań dotyczących zwrotu nienależnie pobranych dopłat do pensji jeszcze trwa, a pracodawcy wolą najpierw skorzystać z możliwości odwołania do ministra rodziny czy wojewódzkiego sądu administracyjnego. Może się bowiem okazać, że w ogóle nie będą musieli oddawać dopłat, jeśli fundusz bezzasadnie tego od nich żądał – podkreśla Edyta Sieradzka, wiceprezes Ogólnopolskiej Bazy Pracodawców Osób Niepełnosprawnych.
Adam Hadław, dyrektor ds. problematyki pracodawców Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, zwraca uwagę, że część firm nie ma z czego oddać długu. Dla nich rozłożenie na raty lub odroczenie terminu płatności nie stanowi dobrego rozwiązania.
– Problemem jest tu głównie nieproporcjonalność kary do wymiaru przewinienia. Nie można uznać za sprawiedliwą sankcji nakazującej zwrot dopłat za wszystkich niepełnosprawnych pracowników, gdy firma np. o jeden dzień spóźniła z zapłaceniem ZUS za jednego zatrudnionego – przekonuje Adam Hadław.