Zmienia się układ sił w unijnej biurokracji. Komisja Europejska traci wpływy kosztem obrastających w kompetencje Europejskiego Banku Centralnego i wypłacającego bailout Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF). Europejski fundusz stabilności finansowej, zarządzający miliardami na ratowanie zagrożonych gospodarek, ma być najbardziej wpływową instytucją finansową Europy.
Na czele EBC od jesieni najpewniej stanie Niemiec Axel Weber. EFSF już dziś kieruje urzędnik wydelegowany przez Angelę Merkel – Klaus Regling.
Niemcy i Francja rozszerzają kompetencje EFSF, uzasadniając taki ruch próbą uniknięcia bankructwa Portugalii i Hiszpanii. Instytucja uzyska prawo do zakupu na rynku obligacji krajów, które przeżywają kłopoty, a także będzie mogła im udzielić krótkoterminowych kredytów (ratujących przed utratą płynności).
Iain Begg z London School of Economics w rozmowie z „DGP” przekonuje, że jesteśmy świadkami powoływania jednej z najbardziej wpływowych instytucji w Europie. – Jej kompetencje będą w pewnych obszarach porównywalne z kompetencjami amerykańskiej Rezerwy Federalnej – mówi Begg. Podobnie jak Fed instytucja będzie mogła samodzielnie kupować obligacje rządowe i pompować na rynek fundusze stymulujące gospodarkę.

Nowe uprawnienia EFSF

Obligacje na rynku wtórnym od kilku miesięcy skupuje Europejski Bank Centralny (EBC). Berlin obawia się jednak, że taki proceder osłabia niezależność banku, którego statutowym zadaniem jest trzymanie w ryzach inflacji, a nie inwestowanie w bony skarbowe krajów w finansowych tarapatach. Teraz jego rolę przejmie EFSF.
To niejedyny powód, dla którego Niemcy chcą przyznać dodatkowe kompetencje EFSF. Berlin obawia się, że w nadchodzących miesiącach Portugalia, a być może i Hiszpania, będzie potrzebowała wsparcia finansowego Brukseli, którego ciężar prawie w połowie (47 proc.) musieliby udźwignąć Niemcy i Francuzi. Reforma luksemburskiego funduszu ma temu zapobiec.
Na pomoc dla Grecji i Irlandii Unia wydała 178 mld euro. – W Bundestagu istnieje ogromny opór przed przekazaniem kolejnych miliardów pomocy dla peryferyjnych państw strefy euro. Zmiana statutu EFSF pozwoliłaby tę przeszkodę ominąć – tłumaczy „DGP” Jorge Nunez, ekspert Europejskiego Centrum Studiów Politycznych (CEPS). Zgodnie z tą koncepcją zakup przez EFSF obligacji Portugalii i Hiszpanii powinien obniżyć rentowność tych papierów i pozwolić obu państwom na samodzielnie finansowanie swojego długu.
EFSF kupowałby jednak obligacje po niższej cenie niż ich nominalna wartość (np. 80 proc.). Chodzi o to, aby inwestorzy ponieśli część kosztów ewentualnego bankructwa zadłużonego państwa.
Angela Merkel w grudniu przeforsowała projekt poprawki do traktatu lizbońskiego, zgodnie z którą po 2013 roku w ramach planów ratowania krajów strefy euro przed bankructwem część kosztów poniosą ci prywatni inwestorzy, którzy kupili akcje państw mających kłopoty finansowe. Taką zasadę stosują władze w USA: restrukturyzacja przez państwo banku Washington Mutual kosztowała np. udziałowców 6 mld dol.



Za mało w funduszu

Berlin ma nadzieję, że dzięki poszerzeniu kompetencji EFSF nie będzie konieczne zwiększenie wielkości funduszy, jakimi on dziś dysponuje. Teoretycznie fundusz posiada 440 mld euro, jednak de facto może on wykorzystać tylko 340 mld euro, bo potrzebna mu jest rezerwa 100 mld euro na utrzymanie najwyższej (AAA) oceny wiarygodności kredytowej. Po odliczeniu kosztów uratowania Irlandii oznacza to, że w funduszu pozostało 260 mld euro – wystarczająco, aby pomóc Portugalii, ale już nie Hiszpanii.
Ze względu na obawy o kondycję finansową obu krajów decyzja w sprawie zmiany zasad działania EFSF zostanie najpewniej podjęta przez przywódców 17 krajów strefy euro w trakcie lutowego szczytu w Brukseli. Polska podobnie jak inne kraje spoza strefy euro nie będzie w tym procesie uczestniczyć.
– Aby uspokoić inwestorów, fundusz powinien uzyskać daleko idącą autonomię, tak aby mógł podejmować decyzję szybko – uważa Nicolas Veron, główny ekonomista Instytutu Breugla w Brukseli. Jednak jak pisze „Financial Times”, Niemcy chcieliby utrzymać prawo weta wobec inicjatyw funduszu, a to wydłużyłoby procedury decyzyjne.
Hiszpania z powodzeniem sprzedała swoje obligacje
Hiszpania sprzedała wczoraj bez trudu obligacje za 3 miliardy euro. Popyt na papiery przekroczył przeszło dwukrotnie ofertę hiszpańskiego rządu. Madryt zapłacił też za otrzymaną pożyczkę o około 150 punktów bazowych mniej, niż oczekiwano jeszcze tydzień temu. Mimo wszystko rentowność sprzedanych wczoraj hiszpańskich obligacji (4,542 proc.) była o wiele wyższa niż w czasie ostatniej aukcji w listopadzie (3,576 proc.). Kilka godzin po Hiszpanii także bez trudu obligacje za 6 miliardów euro sprzedał rząd Włoch.
Analitycy uważają, że udana aukcja oddala ryzyko wystąpienia przez Madryt o pomoc przed bankructwem do Brukseli. Eksperci o wiele większe obawy mają natomiast co do szans uniknięcia takiego scenariusza przez Portugalię. Co prawda kraj ten sprzedał w środę obligacje za 1,2 miliarda euro, a rentowność portugalskich obligacji spadła poniżej krytycznego poziomu 7 proc. (przy którym Irlandia została zmuszona do wystąpienia o pomoc). Jednak analitycy ostrzegają, że Lizbona będzie musiała w najbliższych miesiącach sprzedać obligacje aż za 20 miliardów euro, co będzie o wiele trudniejsze.
– Problemy Portugalii nie zostały rozwiązane. Oczekujemy w najbliższym czasie poważnych obaw ze strony inwestorów co do wypłacalności Portugalii – powiedział Agencji Reutera główny ekonomista hiszpańskiego banku Banesto Jose Garcia Cantera.