Agentka ABW, która była przy tragicznej śmierci Barbary Blidy, umyła dłonie, zanim zabezpieczono na nich ślady prochu. Może więc nigdy nie dowiemy się, czy Blida popełniła samobójstwo, czy też zginęła od przypadkowego strzału w wyniku szamotaniny - zastanawia się "Gazeta Wyborcza".

Nie tylko źle zabezpieczono ślady, ale także zaniechano przeprowadzenia eksperymentów, mogących pomóc w rekonstrukcji zdarzeń.

Czy to przypadek, że na miejscu zdarzenia zjawiło się aż tyle osób, a ślady i dowody okazały się bezużyteczne - pyta "Gazeta Wyborcza".