Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska wezwała we wtorek Wielką Brytanię, aby wykorzystała swoją siłę jako państwa do wzmocnienia sankcji przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki w związku z łamaniem praw człowieka na Białorusi.

Cichanouska wystąpiła przed komisją spraw zagranicznych Izby Gmin, która zbiera dowody na temat sytuacji na Białorusi. Ustalenia komisji posłużą do sformułowania zaleceń dla ministerstwa spraw zagranicznych.

"To jest ten moment, w którym kraje muszą się zjednoczyć, aby wywrzeć presję na reżim" - mówiła Cichanouska. Wskazała na szczególną rolę Wielkiej Brytanii, której pozycja na renie międzynarodowej po brexicie - jak mówiła - znacząco wzrosła.

Podziękowała brytyjskiemu rządowi za dotychczasowe wspieranie sankcji wobec Łukaszenki oraz za podwojenie wsparcia finansowego dla grup broniących praw człowieka i organizacji pozarządowych na Białorusi, powiedziała jednak, że sankcje muszą teraz objąć osoby fizyczne, w tym sędziów i prokuratorów, a także przedsiębiorstwa i oligarchów, którzy finansowo wspierają reżim.

Wezwała brytyjski rząd do podtrzymywania tematu Białorusi na arenie międzynarodowej i objęcia przewodnictwa w śledztwie przeciwko reżimowi. Zaapelowała również do innych krajów o uniemożliwienia Łukaszence wykorzystywania Interpolu do ekstradycji dysydentów z powrotem na Białoruś.

"Ostatniego lata ludzie pokazali reżimowi, że chcą końca dyktatury. Po sfałszowanych wyborach ludzie wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciwko kradzieży ich głosów. Reżim odpowiedział okrucieństwem, brutalnością i torturami. Od sierpnia zatrzymano ponad 35 tys. osób, są setki więźniów politycznych. Te zatrzymania trwają nadal, co miesiąc przybywa ich około tysiąc" - mówiła Cichanouska. "Ale ludzie nie poddają się i walczą dalej. I chociaż demonstracje ustały, używają innych sposobów, aby kontynuować powstanie" - podkreśliła.

Cichanouska została zapytana także o wydarzenie z 23 maja, gdy pasażerski samolot linii Ryanair został pod pretekstem rzekomego ładunku wybuchowego zmuszony do lądowania w Mińsku, gdzie następnie władze aresztowały znajdującego się na pokładzie opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza.

"Byłam zszokowana, nie mogłam uwierzyć, że (Łukaszenka) wywołał międzynarodowy kryzys z powodu osobistej zemsty. To był naprawdę duży błąd, który pokazuje, że działał bardziej pod wpływem emocji niż strategicznie. Uważamy, że był to przykład bezkarności, jaką czuł. Od grudnia nie wprowadzono żadnych sankcji, a on czuł, że może przekroczyć tę czerwoną linię" - powiedziała Cichanouska.