Dobry cytat i tylko odrobinę przeze mnie podredagowany bardziej by mi pasował: „Na pytanie o nowe twarze odpowiedziałbym tak: zostawiam wszystkich, których wybrał mój poprzednik (...). Ci, którzy nawarzyli piwa, muszą je teraz wypić. Według mnie oni wywiążą się z tego zadania najlepiej”.

Antoni Piechniczek bezwiednie wyjaśnił nam, dlaczego PiS ma większe szanse wygrać te wybory niż nie-PiS. Elektorat przewodzącej w sondażach koalicji wie, że nie święci garnki lepią, a kto piwa nawarzył, niech teraz cierpi – u władzy. A my wraz z nim, skoro tak być musi.

Duża część wyborców obecnie rządzących zrosła się z politykami PiS niczym typowy polski kibic z typową polską reprezentacją piłki nożnej – nie z powodu sukcesów przecież. Pomstować na łamagi lane przez Mołdawię, cieszyć się ze strzelonego Wyspom Owczym karnego i wybrać na kolejny mecz – oto nasz narodowy los. Druga znacząca grupa zagłosuje na rząd, a nie na partię. Rząd, który mgliście zapowiedział w 2015 r., że będzie dawał, a nie zabierał, a następnie daje, a nie zabiera. Tu także nie znajdziemy zachwytu ani zaślepienia, ani tępoty, czyli zwyczajowej triady, którą tłumaczą zwycięstwa PiS zwolennicy opozycji. Mamy trzeźwą kalkulację i porozumienie: póki dajecie radę, ja daję głos. Nie chodzę na mecze, bo nie mam czasu, ale grajcie do końca.

Wśród komentatorów związanych duchowo z opozycją popularna jest ostatnio idea, że w wyborach „zdecydują niezdecydowani”. Wspiera ją druga obiegowa mądrość, że „sondaże nie mówią prawdy”. Na pewno chcą Państwo zapytać, dlaczego te od miesięcy mielone oczywistości awansują znienacka do rangi wielkich odkryć. Otóż nie dlatego, że w redakcjach obozu, jak to się mawia, demokratycznego siedzą głąby, które przełkną wszystko, co im internet podrzuci. Przeciwnie. Po prostu z powyższej kombinacji wynika, zdaniem niejednej redakcji, że trzeba bombardować niezdecydowanych jeszcze większym zaangażowaniem, skruszyć ich niezdecydowanie „siłom i godnościom osobistom”, jak mawiał bohater skeczu w kabarecie Dudek. Owszem, rzeczywistość nie potwierdza, by więcej tego co zawsze przynosiło inny skutek niż zawsze – przecież niezdecydowani są niezdecydowani nie z deficytu nawałnicy demokratyczno-opozycyjno-moralnościowo-martyrologicznej, a prędzej w jej rezultacie. No, nie potwierdza, ale nie umiemy inaczej – mogliby chórem odkrzyknąć Państwo Redaktorstwo. Chciałoby się poradzić: ocknijcie się, koleżanki i koledzy. Lepiej od Was rozumie naturę polską Antoni Piechniczek. Przedstawcie niezdecydowanym Polakom jeden, ale naprawdę dobry argument niezwiązany z ohydą PiS, by zagłosować na opozycję, a Wasi wygrają. Skoro nie idzie to najlepiej liderom popieranych przez Was partii, zróbcie to sami. Jak mawia się w języku komentatorów sportowych: wnieście trochę jakości. ©Ⓟ