Posłowie KO, Lewicy, Koalicji Polskiej-PSL, Polski 2050, PPS i Konfederacji zapowiedzieli w czwartek w Sejmie głosowanie przeciw projektowi tzw. ustawy abolicyjnej. Projekt poparli posłowie PiS oraz koło Kukiz’15.

Pierwsze czytanie projektu o zaniechaniu ścigania za przekazanie przez niektóre samorządy danych wyborców w związku z korespondencyjnymi wyborami prezydenckimi zarządzonymi na 10 maja 2020 r. odbyło się w Sejmie w środę. Posłowie nie przyjęli wniosku KO o odrzucenie projektu. Został on skierowany do komisji sprawiedliwości i praw człowieka.

Projekt przewiduje niewszczynanie postępowań i umorzenie niezakończonych prawomocnym wyrokiem postępowań karnych o przekroczenie uprawnień przez wójtów, burmistrzów i prezydentów miast za przekazanie poczcie spisu wyborców.

Wobec samorządowców, którzy przekazali wtedy spisy wyborców Poczcie Polskiej, składano zawiadomienia do prokuratury, w których wskazywano na możliwe przekroczenie uprawnień przez organy wykonawcze gmin. W marcu br. Sieć Obywatelska Watchdog Polska poinformowała, że zapadł pierwszy wyrok w jednej z rozpoczętych w ten sposób spraw - Sąd Rejonowy w Wągrowcu uznał, że wójt gminy Wapno przekroczył uprawnienia i działał bez podstawy prawnej, przekazując dane wyborców.

"Import rozwiązań zza wschodniej granicy"

W czwartek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu. Sprawozdawca komisji Krzysztof Lipiec (PiS), który występował w debacie także w imieniu klubu PiS zadeklarował poparcie dla projekt ustawy o zaniechaniu ścigania samorządowców, "którzy popełnili stosowne akty" w związku z wyborami planowanymi "w sytuacji dosyć szczególnej". Jak dodał, wybory należało przeprowadzić, by "zachować ciągłość władzy urzędu prezydenta". Jego zdaniem, "sądy nie miały podstaw, by wszczynać postępowanie". Przekonywał, że gdy subsydiarny akt oskarżenia został wniesiony przez organizację pozarządowa niebędącą stroną pokrzywdzoną, Sąd Najwyższy powinien uznać wyroki skazujące w takich sprawach za nieważne.

Wniosek o odrzucenie projektu ponownie zgłosił Waldy Dzikowski (KO). "Dowiedzieliśmy się, że jest to projekt ustawy abolicyjno-amnestyjnej, a w uzasadnieniu wprost kwestionuje się linię orzeczniczą sądów. To jest coś nieprawdopodobnego, bezczelnego i skandalicznego. Gdzie jest trójpodział władzy?" – pytał poseł. Jak dodał, ponad 2200 samorządów, które nie przekazały spisów wyborców Poczcie Polskiej (zrobiło to ponad 270 samorządów) "zachowało się zgodnie z prawem i konstytucją". Przypomniał, że 15 września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że decyzja premiera o poleceniu Poczcie Polskiej przygotowania głosowania korespondencyjnego – zaskarżona przez RPO - była nieważna i rażąco naruszała prawo.

Wiesław Szczepański (Lewica) poinformował, że nie składa żadnej poprawki, bo jak zaznaczył, w projekcie "nie ma co poprawiać" i wniósł o jego odrzucenie. Według posła "PiS stara się wybielić wszystkich, którzy wtedy złamali prawo". "To hucpa polityczna i szczyt bezprawia. Ten projekt otwiera bezprawie dla kolejnych ustaw. Nie ma możliwości, aby ustawami wymazywać wyroki sądów" – mówił.

Krzysztof Paszyk (PSL-KP) określił projekt jako "import rozwiązań zza wschodniej granicy", nie do przyjęcia w demokratycznym państwie prawnym, i zadeklarował głosowanie przeciw.

Robert Winnicki (Konfederacja)zwracając się do posłów PiS mówił: "Proponujecie bezkarność dla swoich wysokich urzędników z premierem Mateuszem Morawieckim i wicepremierem Jackiem Sasinem na czele, dlatego, że chcieliście zrobić coś, co było nie tylko bezprawne, ale i skrajnie nieodpowiedzialne". Według niego "próba przeprowadzenia wyborów kopertowych" groziła setkami tysięcy skarg wyborczych i podważeniem w kraju i za granicą legalności wyboru prezydenta.

Jako "zły, skandaliczny" określił projekt Tomasz Zimoch (Polska 2050). Przytoczył słowa sejmowych legislatorów, że ustawy amnestyjne są aktami wyjątkowymi, i należałoby przeanalizować dopuszczalność projektu w świetle konstytucji. Również on wniósł o odrzucenie projektu.

Głosowanie przeciw zapowiedziała także Magdalena Sroka (Porozumienie). "Wybory kopertowe postawiłyby Polskę w jednym rzędzie z Białorusią. Chcecie przejąć rolę sądów, zdecydować, kto odpowiada, a kto nie. Chcecie ochronić premiera Morawieckiego i wicepremiera Sasina, którzy przekroczyli uprawnienia, działali bez podstawy prawnej" – mówiła posłanka.

Do wniosków o odrzucenie przyłączył się Robert Kwiatkowski(PPS). Zwrócił uwagę, że wybory miały się odbyć korespondencyjnie, ponieważ "rządzący nie chcieli skorzystać z konstytucyjnego uprawnienia, jakim jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego", co oznaczałoby przesunięcie daty wyborów.

"Samorządowcy niczemu nie zawinili"

Jarosław Sachajko (Kukiz’15-Demokracja Bezpośrednia) wyraził ubolewanie że Sejm musi procedować taki projekt ustawy. "Z samego uzasadnienia wynika, że ci samorządowcy niczemu nie zawinili" – zauważył poseł. Według niego samorządowcy, których dotyczy projekt, "zrobili coś, do czego byli zobowiązani".

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł podkreślił, że wybory zostały zarządzone w celu zachowania ciągłości funkcjonowania państwa. Jak dodał, to "ci samorządowcy, który nie spełnili obowiązku nałożonego na nich Kodeksem wyborczym" i nie udostępnili spisów wyborców, powinni zasiąść na ławie oskarżonych.(PAP)

autor: Jakub Borowski

brw/ par/