Trzeba podjąć radykalne środki w sprawie określenia "polskie obozy koncentracyjne", które pojawia się w zagranicznej prasie - uważa wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf. Jako przykład podał wytoczenie procesu, który odbiłby się echem na świecie.

Niemiecki dziennik "Die Welt" w poniedziałkowym wydaniu napisał, że obóz koncentracyjny w Majdanku to "były polski obóz koncentracyjny" - poinformował dziś "Nasz Dziennik".

"Język "Naszego Dziennika" nie jest moim językiem, ale rzeczywiście ta publikacja ("Die Welt") jest oburzająca. (...) Tym bardziej, że jest to gazeta niemiecka" - ocenił dziś w radiu TOK FM Schnepf.

"Sprawcy przerzucają odpowiedzialność na ofiary"

"Można powiedzieć, że sprawcy przerzucają odpowiedzialność na ofiary, to jest i historycznie, i moralnie niedopuszczalne" - podkreślił. "To jest zjawisko umysłowego niechlujstwa, które się zdarza dość często, niestety" - dodał.

Zdaniem Schnepfa w sprawie określenia "polski obóz koncentracyjny" potrzebna jest "bardziej zdecydowana akcja". "Jestem zwolennikiem radykalnych środków. Mam na myśli wytoczenie poważnego procesu sądowego na dużą skalę, za duże pieniądze, takiej gazecie, tak by odbiło to się echem w prasie światowej" - powiedział.

"Trudno byłoby nam taki proces wygrać"

Poinformował, że rozmawiał na ten temat z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. "Jesteśmy jednomyślni, absolutnie" - podkreślił. "Próbowaliśmy takie działanie podjąć, powiem konkretnie, na terenie Wielkiej Brytanii" - dodał.

"Zwróciliśmy się do znaczącej firmy adwokackiej, która zbadała tę kwestię, biorąc pod uwagę miejscowe prawo prasowe. Opinia prawna jest taka, że trudno byłoby nam taki proces wygrać" - mówił wiceminister.

"Nasi prawnicy, adwokackie firmy, które pytaliśmy o to w różnych krajach, ostatnio w Londynie dały nam odpowiedź, że firmy, wydawcy bronią się przed sądami. Prawo dopuszcza skróty myślowe itd. Ten werdykt jest dla nas niekorzystny. Mimo to - sądzę - warto taki proces wytoczyć - nawet jeśli nie wygramy tego procesu, to sam fakt, że protestujemy, że zaskarżamy na duże pieniądze, będzie znaczącym faktem medialnym i o to chodzi" - zaznaczył.

"Być może ludzie przeczytają, być może przy tej okazji zrozumieją w innych krajach wrażliwość polską na ten temat, bo to jest poważna sprawa" - dodał.

"Nasza ambasada podjęła już kroki korespondencyjne"

Schnepf powiedział, że nie wie, czy poniedziałkowa publikacja "Die Welt" to ten przypadek, w którym zostanie podjęta decyzja o wytoczeniu procesu, ale zapewnił, że będzie on badany.

"Nasza ambasada podjęła już kroki korespondencyjne - rozumiem, że (wysłano) list z ambasady do redakcji. Zobaczymy, jakie to przyniesie rezultaty, ale niezależnie od tego powinniśmy mówić nieco głośniej" - zaznaczył.

"Pojedyncze listy nie robią na nikim wrażenia - drukowane na piątej, dziesiątej stronie małym drukiem. Wiadomo, czyta się artykuł, a nie sprostowanie, nie list do redakcji" - zaznaczył.

Pytany, powiedział, że sprawa "polskich obozów koncentracyjnych" pojawia się na forum międzynarodowym". Jednak, zdaniem Schnepfa, skuteczniejszy niż "rozmowa dwóch wysokich przedstawicieli rządów państw, jest wywiad dla prasy danego kraju, premiera czy ministra SZ, w którym pojawiłyby się wątki mówiące o niestosowności - co najmniej - czy oburzeniu z jakim to się spotyka wśród Polaków. Słusznym oburzeniu, bo to są rzeczy nie do akceptacji" - dodał.