Premier Pakistanu Nawaz Sharif poinformował w piątek, że jego rząd "kanałami oficjalnymi i nieoficjalnymi" zabiega o powrót siedmiu osób z rządowego śmigłowca, który w czwartek musiał lądować na terenach kontrolowanych przez afgańskich talibów.

"Formalne i nieformalne kanały są wykorzystywane, by zagwarantować bezpieczny powrót całej załogi" - głosi komunikat wydany przez biuro Sharifa.

Szef sztabu armii pakistańskiej generał Raheel Sharif w piątek w rozmowie telefonicznej poprosił prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego o pomoc. Rzecznik wojska na Twitterze przekazał, że Ghani "zapewnił (nas) o wszelkim wsparciu w tej sprawie". Wcześniej Sharif kontaktował się również z generałem Johnem Nicholsonem, dowódcą sił USA w Afganistanie.

Śmigłowiec po drodze na rutynowy przegląd w Rosji awaryjnie lądował w kontrolowanej przez talibów prowincji Logar na wschodzie Afganistanu. Maszyna miała pozwolenie na przelot przez afgańską przestrzeń powietrzną do położonego bardziej na północ Uzbekistanu - zapewniło pakistańskie MSZ.

Prowincja Logar stała się niestabilna dwa lata temu, gdy na skutek wojskowej operacji na terytoriach plemiennych w sąsiednim Pakistanie przeniosło się tam wielu talibów i sprzymierzonych z nimi bojowników.

W piątek wysoki rangą talibski dowódca, zastrzegając anonimowość, potwierdził, że wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie śmigłowca: sześciu Pakistańczyków i rosyjski nawigator, są przetrzymywani przez talibów i trwają negocjacje w sprawie ich uwolnienia.

"Opiekujemy się nimi, dostają herbatę, jedzenie, wszystko" - zapewnił przedstawiciel islamistów, dodając, że talibowie "pozostają w kontakcie z pakistańskimi władzami, którym przekazano, że (zakładnicy) są w dobrych rękach". Jak dodał, nie ma sensu ubieganie się o pomoc afgańskiego rządu ani wojska USA, ponieważ talibowie w pełni kontrolują region, w którym lądował śmigłowiec.

Ani rząd, ani armia Pakistanu nie potwierdziły wprost, że prowadzą rozmowy bezpośrednio z talibami; władze zapewniły jedynie, że robią wszystko w ich mocy, by uwolnić zakładników.(PAP)