Jako doświadczony polityk, jeśli chodzi o polskie sprawy i relacje pomiędzy władzą i opozycją, przestrzegałbym przed łatwym optymizmem - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, pytany przez dziennikarzy o komentarz do sytuacji związanej z TK.Tusk o sprawie TK: Przestrzegałbym przed łatwym optymizmem. Komentarze ze strony Kaczyńskiego nie są obiecujące

"Jako doświadczony polityk, jeśli chodzi o polskie sprawy i relacje pomiędzy władzą i opozycją, przestrzegałbym przed łatwym optymizmem. Nie sądzę, żeby to był moment przełomowy, raczej polityczna gra. Nie wypada może w tym miejscu i w mojej roli komentować w detalach zachowań władzy i także opozycji. Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o rozwój zdarzeń wokół Trybunału Konstytucyjnego i chyba postawa, i także komentarze płynące ze strony lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, nie są obiecujące, w mojej ocenie. Nie mam żadnych wątpliwości, i nie jest to tylko moja opinia, że krok należy tutaj do władzy i powinien być to krok w tył. To znaczy władza powinna się tutaj cofnąć przed niepotrzebnymi w mojej ocenie działaniami wobec Trybunału Konstytucyjnego" - powiedział Donald Tusk dziennikarzom polskim w USA, którzy rozmawiali z nim po jego sobotniej wizycie na Cmentarzu Wojskowym Arlington pod Waszyngtonem. Tusk uczestniczył w stolicy USA w Szczycie Bezpieczeństwa Nuklearnego.

Zdaniem byłego premiera zupełnie niezrozumiałe, także w Europie, są działania prokuratury wobec prezesa Trybunału Konstytucyjnego i te - jak mówił - wymagałyby szczegółowych wyjaśnień. "Nie znam uzasadnienia, ale wiem, i nie chcę tego komentować zbyt szczegółowo, ale wiem na pewno, że robi to fatalne wrażenie nie tylko w Europie, ale na całym świecie" - powiedział.

Na pytanie dziennikarzy, co musiałoby się stać w Polsce, by nastąpił przełom, były szef rządu odpowiedział: "Byłem także premierem i też musiałem, przepraszam za ten cudzysłów, trochę się męczyć z Trybunałem Konstytucyjnym. To dla każdej władzy wykonawczej jest jakieś ograniczenie. Ale dobro państwa tak, jak je rozumiem, wymaga właśnie takich ograniczeń nawet od najbardziej wybitnych przywódców i polityków. Takie ograniczenia są czymś pożytecznym. Może nawet szczególnie dla tych bardzo ambitnych takie ograniczenia konstytucyjne i ustrojowe są w jakimś sensie zabezpieczeniem dla obywateli. Dlatego nie mam wątpliwości, że przywrócenie rangi Trybunałowi i zaniechanie działań, które miałyby obniżyć czy osłabić Trybunał wobec władzy wykonawczej, to jest absolutnie niezbędne i mówię to też znając tę najtrwalszą i najwyraźniejszą tradycję ustrojową w Europie".

Jak mówił, "generalnie istota politycznej Europy zasadza się na zasadzie "check and balance" i w tym konkretnym przypadku chodzi tu o równowagę między Trybunałem a władzą wykonawczą". Według niego, inne rozwiązanie niż wycofanie się z agresywnej polityki wobec Trybunału - będzie ze szkodą dla Polski.

Tusk był pytany, czy Amerykanie interesowali się sytuacją w Polsce. "Miałem kilka takich rozmów i spotkań nie tylko z Amerykanami. Nie będę komentował mojej krótkiej rozmowy z prezydentem Obamą, bo zobowiązaliśmy się obaj do dyskrecji, ale oczywiście pytał o moją ocenę sytuacji i w Europie w związku z sytuacją w Europie, ale także z sytuacją w Polsce. Nie będę tego komentował" - powiedział.

Pytany, czy jego rozmowa z Barackiem Obamą odbyła się w podobnych warunkach jak rozmowa prezydenta Andrzeja Dudy, Tusk odpowiedział: "Ja nie rozumiem tego niemądrego pojedynku w mediach na to, kto się z kim spotyka, kto u kogo zamawiał spotkanie i jak długo ono trwało, bo to jest po prostu niepoważne. Niestety muszę powiedzieć, że tutaj Polska jest jakimś wyjątkowym miejscem na mapie. Nikogo nie spotkałem, a było tam 60 liderów z całego świata, kto zajmowałby się tego typu sprawami, jak liczenie czasu, czy ktoś był dłużej, czy krócej z prezydentem Obamą. Był zajęty bardzo organizacją tego szczytu i tak naprawdę te krótkie rozmowy przy okazji robienia zdjęć miał każdy lider i to nie były żadne bilateralne spotkania. Każdy z prezydentem Obamą zamienił po kilka zdań i to wszystko".

Jak mówił Tusk, podczas jego rozmów z innymi premierami i prezydentami największe zainteresowanie budziły dwie sprawy. "Byłem trochę tym zaskoczony, ale po chwili zrozumiałem dlaczego. To były pytania o Puszczę Białowieską i o stadninę koni. Może dlatego, że to ma też wymiar symboliczny. Muszę powiedzieć, że dla mnie jako Polaka ktoś, kto wycina starodrzew albo doprowadza do śmierci koni i to w takiej stadninie jak Janów, robi straszne rzeczy. Zastanawiam się, czy nie zaczną też strzelać do bocianów" - powiedział Donald Tusk.