Najpewniej żadna z dwóch największych partii nie będzie w stanie samodzielnie rządzić. Trzecią siłą w Izbie Gmin może być właśnie Szkocka Partia Narodowa.
Ekspertka przewiduje, że partia ta zdobędzie prawdopodobnie wszystkie głosy z obszaru Szkocji. Jak mówi Karolina Borońska - Hryniewiecka ta partia będzie języczkiem uwagi. Jeśli Cameron lub Miliband zdecydują się utworzyć z nią koalicję, będzie ona współdecydowała o lasach państwa.
Dla Brytyjczyków najważniejsze w tych wyborach są kwestie ekonomiczne. Wielka Brytania od kilku lat boryka się z deficytem budżetowym i długiem publicznym. Dlatego wszystkie partie prześcigają się w pomysłach, jak zahamować ten deficyt.
Choć Brytyjczycy chętnie pożegnaliby Dawida Camerona, to do jego politycznego przeciwnika z Partii Pracy Eda Milibanda też nie są przekonani. Jak mówi ekspertka, wyborcy mogą się obawiać głosowania na lidera Partii Pracy , bo mogą bać się „rozdęcia fiskalnego”, za które obwinia się poprzedniego premiera wywodzącego się z tej partii.
„To rząd Gordona Browna doprowadził do tak ogromnego deficytu, więc Miliband, który jest jeszcze bardziej lewicowy niż Tony Blair może być postrzegany, jako taki, który nie poradzi sobie z kontrolą deficytu i jeszcze bardziej zadłuży Wielką Brytanię w najbliższej kadencji” - mówi Karolina Borońska-Hryniewiecka.
Ekspertka wylicza, że oprócz ekonomii tegorocznymi najważniejszymi tematami wyborów są: niedostateczna polityka mieszkaniowa, poprawa służby zdrowia i kwestia imigracji.