Dramatyczny apel ojca jordańskiego pilota, uwięzionego przez Państwo Islamskie. Mężczyzna zwrócił się z apelem do fanatyków o dobre traktowanie ich syna.

Wszystko to dzieje się w czasie, gdy ofensywa Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii wyraźnie osłabła. Eksperci przestrzegają jednak, że radykałowie wciąż są silni i mają spore zapasy pieniędzy.

Jordański pilot to najnowszy zakładnik islamistów, o którym głośno jest w mediach. Jego samolot został strącony w Wigilię, a sam 26-letni porucznik trafił do niewoli. Z apelem o uwolnienie wystąpił jego ojciec.

"Wzywam braci z Państwa Islamskiego, aby potraktowali go jako syna i kolegę w modlitwie, by dobrze się z nim obchodzili i by był on ich gościem w dniu urodzin Proroka Mahometa" - mówił mężczyzna. To właśnie teraz świat islamu obchodzi święto Mawlid, czyli rocznicę urodzin Mahometa.

Po tym jak islamiści opanowali znaczne tereny w Iraku i Syrii, zaczęli dokonywać czystek etnicznych i masowych egzekucji. Ich ofiarami padło także kilku zagranicznych dziennikarzy i pracowników organizacji pomocowych.

Od sierpnia ubiegłego roku iracką, syryjską i kurdyjską armię w walce z radykałami wspiera nalotami koalicja kilkunastu krajów. Naloty powstrzymały ofensywę Państwa Islamskiego. W ostatnich tygodniach radykałów udało się przepędzić z rafinerii ropy naftowej w irackim Badżi oraz ze słynnego syryjskiego miasta Kobani, o które przez wiele dni toczyły się zacięte walki.

Eksperci podkreślają jednak, że fanatycy wciąż są bardzo mocni, a ich pokonanie może zająć nawet kilka lat. Według raportów analityków, Państwo Islamskie regularnie otrzymuje pieniądze od prywatnych, bogatych mieszkańców Zatoki Perskiej. Irak i Iran oskarżają też Katar i Arabię Saudyjską o wspieranie fanatyków. Podobne oskarżenia pojawiły się także pod adresem Turcji.