Pretekstem do ataków na telewizję "Deszcz" stał się ogłoszony przez nią sondaż, dotyczący bitwy o Leningrad, dzisiejszy Sankt Petersburg.
Dziennikarze stacji zapytali Rosjan - czy można było uratować życie mieszkańcom miasta, gdyby poddano je Niemcom. Blokada Leningradu trwała 2,5 roku i pochłonęła 1,5 miliona ofiar.
Część polityków z różnych partii i organizacji społecznych uznała pytanie za skandaliczne i zażądała przeprowadzenia kontroli w telewizji "Deszcz".
Niektórzy operatorzy kablowych sieci telewizyjnych wstrzymali emisję programów tej stacji. Tymczasem prokuratorzy, którzy badali sprawę nie doszukali się treści ekstremistycznych w pytaniu dziennikarzy „Deszczu”. "Nie ma oznak ekstremizmu, nie może więc być mowy o zamknięciu stacji"- twierdzą jej reporterzy po rozmowach z przedstawicielami Prokuratury Generalnej.
W obronie telewizji stanęli widzowie i obrońcy praw człowieka. Organizacja "Reporterzy bez granic" wezwała rosyjskich polityków do zaprzestania wywierania nacisków na niezależną telewizję.