Unia Europejska wezwała Ukrainę do zmiany niedemokratycznych ustaw, przyjętych w ubiegłym tygodniu. Chodzi o przepisy, które ograniczają między innymi swobodę wypowiedzi i zrzeszania się. Ta sprawa była jednym z tematów spotkania unijnych ministrów spraw zagranicznych w Brukseli.

Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział po naradzie, że przyjęte w wątpliwy sposób ustawy, naruszający demokratyczne standardy, ograniczają prawa obywatelskie na Ukrainie. Stąd ostra krytyka Unii pod adresem Kijowa. „Władze ukraińskie same z siebie ograniczają wolności obywatelskie i podejmują decyzje o schodzeniu ze ścieżki ku stowarzyszeniu z Europą. Sama Ukraina musi zdecydować czy chce być taka jak Polska, czy taka jak inne kraje, na przykład jak Białoruś” - powiedział minister Sikorski.

Mimo pogorszenia się sytuacji na Ukrainie Unia Europejska na razie nie będzie karać władz w Kijowie. Radosław Sikorski powiedział, że na spotkaniu słowo - sankcje - nie padło. W rozmowie z dziennikarzami nie wykluczyli ich natomiast dwaj ministrowie spraw zagranicznych: Szwecji - Carl Bidlt i Litwy - Linas Linkeviczius.