Poseł Przemysław Wipler został nad ranem przewieziony do szpitala, po tym jak wdał się w bójkę z policjantami pod jednym z warszawskich klubów. Policja twierdzi, że poseł był agresywny do tego stopnia, ze konieczne było użycie gazu pieprzowego. Zdaniem posła to on został pobity przez policję. Wipler wyszedł już ze szpitala.

Poseł został przebadany w szpitalu.

Policja twierdzi, że w chwili zatrzymania Wipler nie był w stanie dmuchnąć w alkomat. Poseł poinformował na Twitterze, że oddał do przebadania krew. Według nieoficjalnych informacji TVN24 badanie wykazało 1,4 promila alkoholu.

Tymczasem Gazeta.pl dotarła do świadka, który zapewnia, iż policja wcale nie byłą agresywna wobec Wiplera, a poseł była tak pijany, że gdy go obezwładniano, krzyczał "Policja! Pomocy!". "Podszedł do nich, najpierw zaczął przeszkadzać, później ich obrażał i wyzywał. Policjanci absolutnie nie byli wobec niego agresywni. On krzyczał: "wy k...rwy!", "wy ch...je, pedały!". Później zaczął ich szarpać i kopać. - opowiada Gazecie.pl pan Tomasz.

I dodaje: "Musiało go obezwładniać chyba osiem osób, w tym jedna policjantka. Ona została najbardziej poszkodowana, bo ją kopnął kilka razy. (...) Teraz jest niby pobity. A tak naprawdę to on się o te płyty chodnikowe i asfalt poobijał, kiedy go próbowali obezwładnić."

Wipler przedstawi swoją wersję

Wipler zapowiedział, że swoją wersję wydarzeń przedstawi na konferencji prasowej: "Proszę mi dać szansę się ogarnąć, dawno nie byłem pobity" - powiedział poseł przed południem kiedy opuszczał szpital.

Łukasz Wróbel ze Stowarzyszenia Republikanie potwierdził w TVN24 wersję posła: "To, co zobaczyłem przeraziło mnie. Jestem roztrzęsiony" - powiedział.

Policja twierdzi, że o tym, że ma do czynienia z posłem dowiedziała się w drodze na komendę. Łukasz Wróbel powiedział, że parlamentarzysta chciał wyciągnąć legitymację poselską, jednak nie dano mu na to szansy. Poseł miał być kopany w krocze i zgodnie ze słowami Wróbla "zmasakrowany" w drodze na komendę.

Przed godziną 11 poseł Wipler opuścił szpital. Dziennikarzy oczekujących na niego przed budynkiem zapewnił, że o szczegółach zdarzenia powiadomi na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.