Poseł Przemysław Wipler był zatrzymany przez policję. Jak wyjaśnia rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek, poseł zaatakował policjantów. Zatrzymano go w nocy przed jednym z warszawskich klubów. Mariusz Mrozek poinformował, że poseł zachowywał się bardzo agresywnie w stosunku do policjantów, znieważał ich, kopał i szarpał, a jednemu z nich uszkodził mundur. Funkcjonariusze obezwładnili Przemysława Wiplera za pomocą gazu łzawiącego i przewieźli na izbę wytrzeźwień.

Jak wyjaśnia Mariusz Mrozek, Przemysław Wipler podczas interwencji policji nie mówił, że ma immunitet poselski. Taką informację policja uzyskała dopiero dopiero po przewiezieniu go na izbę wytrzeźwień. W związku z tym, policja przewiozła posła na komisariat, gdzie zaproponowano mu badanie alkomatem. Przemysław Wipler odmówił. Jak wyjaśnia Mariusz Mrozek, ponieważ poseł zachowywał się w sposób nienaturalny, na miejsce zostało wezwane pogotowie, które udzieliło posłowi pomocy związanej m.in z zaczerwienieniem oczu. Problemy z oczami, jak zaznacza Mariusz Mrozek, mogły być związane z użyciem wobec posła gazu pieprzowego.

Z komendy policji poseł został przewieziony do szpitala. Mariusz Mrozek poinformował, że policja przesłuchuje świadków zdarzenia i zabezpiecza monitoring sprzed klubu przed którym zatrzymano posła.

Poseł Wipler twierdzi, że wersja zdarzeń prezentowana przez policję jest nieprawdziwa. Według niego, nie było żadnego zatrzymania. Na jednym z portali społecznościowych napisał, że został brutalnie pobity przez policję i ma urazy klatki piersiowej, głowy i szyi. Dodał, że obecnie jest w szpitalu na badaniach. Zaprzeczył, by szarpał czy bił policjantów. "Mam nadzieję, że na ulicy Mazowieckiej jest monitoring" - napisał Wipler.