Doktor Dymitr Książek, który był w Moskwie w czasie identyfikacji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, traci pracę.

Jesienią zeszłego roku po ponad dwóch latach milczenia Książek udzielił „Wprost” wywiadu, w którym mówił w mocnych słowach, jak wyglądały identyfikacje, do jakich pomyłek mogło tam dojść i jak ciała były pakowane do trumien.

Reakcja lekarskiego środowiska była natychmiastowa. Najpierw oskarżenie o złamanie tajemnicy lekarskiej. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej zarzuty oddalił. Potem nakaz testów psychologicznych i sprawdzanie, czy dr Książek nie cierpi na zespół stresu pourazowego. I wreszcie informacja, że

18 kwietnia kończy się jego kontrakt z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym.