Sprawa Amber Gold to pokaz niekompetencji i lekceważenia ważnych spraw ludzkich - powiedział w czwartek poseł PiS Andrzej Duda w sejmowej debacie nad informacją premiera i prokuratora generalnego w sprawie Amber Gold. Podkreślił, że kwestia Amber Gold musi być wyjaśniona.

Zdaniem Dudy, premier Donald Tusk w sprawie Amber Gold całkowicie zawiódł zaufanie Polaków. Jak dodał, w każdym państwie demokratycznym, w którym panują cywilizowane zasady w polityce, po takim pokazie nieudolności - premier podałby się do dymisji. "To kwestia zwykłej uczciwości w polityce" - ocenił.

"Poinformował pan, że tutaj coś jest nie tak, tylko i wyłącznie swojego syna"

"Panie premierze, pan wiedział o podejrzanej przeszłości Marcina P., ale poinformował pan, że tutaj coś jest nie tak, tylko i wyłącznie swojego syna, opinii publicznej nie poinformował pan w ogóle, nie uruchomił pan odpowiednich organów, które panu podlegają - służb specjalnych, ministrów (...). Premier wiedział, nie powiedział, ludzie stracili majątek" - mówił poseł PiS.

Duda podkreślił, że najprawdopodobniej tysiące Polaków - w wyniku działalności Amber Gold - straciły swoje oszczędności i najprawdopodobniej ich nigdy nie odzyskają.

Reklamował się wszędzie nie mając uprawnień

"Jak to się stało, że Marcin P. prowadził swoją działalność od 2009 r., będąc wcześniej wielokrotnie skazany za malwersacje finansowe? Jak to się stało, że reklamował się wszędzie - swoje lokaty w złoto - podczas gdy od 2010 roku nie miał uprawnień do prowadzenia działalności przedsiębiorstwa składowego?" - pytał Duda. Jak podkreślił, działo się to w Polsce rządzonej przez premiera Donalda Tuska i Platformę Obywatelską, "pod okiem instytucji państwa".

Poseł PiS pytał też, kto chwalił Marcina P., kto "gloryfikował Amber Gold". "Nikt inny, tylko prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, członek Rady Krajowej PO i jeden z jej założycieli. To on wielokrotnie w superlatywach wyrażał się o Amber Gold, bo spółka i jej szef hojnie finansowali różne przedsięwzięcia, które organizowali i w które włączali się ludzie będący członkami Platformy i jej sympatykami" - mówił Duda.

"Spółka OLT, również Amber Gold, kto w niej pracował? Syn premiera. Dzisiaj trzeba zadać sobie pytanie, zadaje je sobie wielu Polaków, zwłaszcza tych, którzy zostali oszukani. Czy nie jest tak, że nazwisko Tusk, zwłaszcza tam, gdzie niepodzielnie rządzi PO, otwiera wszystkie ważne drzwi i jest w stanie przymknąć wiele ważnych oczu? To trzeba wyjaśnić na oczach opinii publicznej" - podkreślił polityk PiS.

Poseł PiS pytał też, jak to możliwe, że służby specjalnie nie zainteresowały się spółką OLT.

"Wszystko się działo w kraju, gdzie władza krzyczy, że jest to kraj pogrążony w kryzysie"

Duda zauważył również, że w 2009 r. Marcin P. zaczął swoją działalność w ramach Amber Gold, a do 2011 r. jego firma nie składała deklaracji podatkowych, nie płaciła podatków, nie składała sprawozdań finansowych. "Wszystko się działo w kraju, gdzie władza krzyczy, że jest to kraj pogrążony w kryzysie" - podkreślił.

"Jak to się dzieje, że urzędy nie zareagowały? Minister finansów mówi: +wina wszystkich, tylko nie moja+. To pokaz niekompetencji i pokaz lekceważenia ważnych spraw państwowych i ważnych spraw ludzkich" - ocenił poseł PiS.

Duda powiedział także, że "niemożność" dziesiątków urzędników, "nominatów" PO - w sprawie Amber Gold - jest zdumiewająca. "Pytanie jest następujące - dlaczego?" - zaznaczył.

To jest także problem całej armii urzędników, nominatów Donalda Tuska

Poseł PiS wielokrotnie podkreślał, że sprawa Amber Gold wymaga dokładnego wyjaśnienia, bo - jak przekonywał - wymaga tego dobro demokratycznego państwa. "To nie jest tylko i wyłącznie problem prokuratury, sądów i kuratorów sądowych (...), to jest także problem całej armii urzędników, nominatów Donalda Tuska i Platformy" - zaznaczył.

Duda ocenił, że powołanie sejmowej komisji śledczej ws. Amber Gold jest konieczne. "To nie powinno być wyjaśniane w zaciszu gabinetów" - przekonywał.