Tusk mówił na konferencji, że zawsze starał się rozdzielić role prywatne od roli premiera. O swoich dzieciach mówił: "Ani one nigdy nie oczekiwały ode mnie pomocy jako premiera, wyłącznie jako ojca. A ja też mam zasadę, że nigdy żadnemu swojemu bliskiemu nie pomagałem, korzystając z funkcji, jaką pełnię".
Tymczasem "Fakt" wymienia konkretne przykłady, kiedy bliscy premiera korzystali z przywilejów, jakie daje bycie krewnym Donalda Tuska.
BOR dla syna
Michał Tusk sam przyznał w wywiadzie dla Gazety Wyborczej z 2008 roku, że korzystał z ochrony BOR. "Przez pewien czas, szczególnie jak był nasz ślub i jak żona rodziła. Zdarzyło mi się, że musiałem skorzystać z Biura Ochrony Rządu. Mam telefon i mogę zadzwonić" – opowiadał wtedy syn premiera.
Auto dla żony
Rok później, we wrześniu 2009 r. Małgorzata i Katarzyna Tusk wybrały się na zakupy do jednej z warszawskich galerii handlowych. Podczas gdy one buszowały po sklepach, na podziemnym parkingu czekała na nich rządowa skoda z szoferem.
Samolot dla córki
W grudniu 2011 r. z uprzejmości szefa rządu skorzystał chłopak córki premiera, Staszek Cudny. W Warszawie przeszedł zabieg ortopedyczny nogi. Ze szpitala odebrał go rządowy samochód z kierowcą, który zawiózł Staszka i Kasię do premierowskiej willi przy ul. Parkowej. Następnie, już w towarzystwie premiera, wszyscy udali się na lotnisko – także rządowymi limuzynami. I wsiedli na pokład embraera, którym polecieli do Trójmiasta.