Jacek Kurrski znowu nie przestrzega przepisów drogowych. Najpierw złamał zakaz wjazdu, potem na cztery dni zostawił auto na trawniku, tuż pod nosem policjantów z gdańskiego lotniska - donosi tygodnik "Polityka". Polityk Solidarnej Polski przyznaje się do łamania prawa i wyraża "oburzenie na samego siebie".

Świadkiem wyczynów Kurskiego, które miały miejsce na terenie gdańskiego lotniska, był czytelnik tygodnika "Polityka", który skontaktował się z redakcją. Jak napisał w liście do redakcji "9 czerwca [we wtorek - red.] za złamanie zakazu wjazdu przy lotnisku na ulicy Słowackiego przez policję został zatrzymany samochód. Okazało się, że to europoseł Kurski. Gdy policjanci poznali, kim była osoba prowadząca samochód BMW X 5, grzecznie przeprosili i odjechali, a Pan Kurski, nie zrażając się niczym, z impetem wgramolił się koło parkingu na trawnik. Założył okulary, czapę, i poleciał gdzieś, nie zważając na nic".

Policjanci zajęli się sprawą samochodu Kurskiego - zaparkowanego na trawniku pod samym budynkiem lotniskowego komisariatu - dopiero po interwencji dziennikarki "Polityki". Zapewnili, że zostało wszczęte postępowanie w związku z popełnieniem wykroczenia i że funkcjonariusze ustalają, kim jest właściciel auta.

Dziennikarce "Polityki", aby to ustalić, wystarczył jeden telefon do europosła Solidarnej Polski. Kurski przyznał się do popełnienia wykroczenia. "Rzeczywiście, spieszyłem się na samolot na posiedzenie europarlamentu, a ponieważ nie mogłem znaleźć innego miejsca, to zaparkowałem na trawie. Ale zapewniam, że wjechałem na ślady wytarte już przez inny samochód. Jestem oburzony na samego siebie za to, co zrobiłem" - powiedział Kurski.

Nie pierwszy raz Kurski łamie prawo drogowe

To już kolejny przypadek, kiedy Jacek Kurski został przyłapany na łamaniu prawa drogowego.

Na początku tego roku został ukarany mandatem za złamanie zakazu wyprzedzania i przekroczenie linii podwójnej ciągłej.

Największą pomysłowością na drodze europoseł wykazał się jednak w listopadzie 2008 roku, podczas podróży z Gdańska do Warszawy. Wtedy to, włączając światła awaryjne, Kurski podpiął się pod konwój CBA, które przewoziło niebezpiecznych przestępców. Zatrzymany stwierdził, że... za konwojem dobrze mu się jechało.