W relacjach polsko-rosyjskich są fakty, które mogą pokazać bardzo negatywną tendencję na przyszłość - powiedział w czwartek ambasador RP Włodzimierz Marciniak w niezależnym radiu Echo Moskwy. Dyplomata udzielił wywiadu na zakończenie swojej misji w Rosji.

Ambasador odniósł się w ten sposób do kilku wydarzeń w ostatnich miesiącach, m.in. do zdemontowania w rosyjskim Twerze tablic upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej. Ocenił, że niezrozumiałe były wyjaśnienia, na jakiej podstawie i z jakich powodów zdemontowano dwie tablice: oprócz polskiej, także tablicę upamiętniającą rosyjskie ofiary represji stalinowskich.

Ponadto - relacjonował Marciniak - "po raz pierwszy w historii nie wpuszczono polskich dyplomatów na terytorium Zespołu Memorialnego w Katyniu w dniu, gdy wspominamy ofiary zbrodni katyńskiej". Powodem była epidemia koronawirusa - wskazał ambasador, dodając: "Nie sądzę, by wizyta pięciu osób w takim miejscu komuś czymś groziła. Mam nadzieję, że to nie jest symboliczne".

Dyplomata podkreślił, że Polskę i Rosję "przez długi czas zbliżała pamięć o tragedii okresu stalinowskiego - wspólnej, polskiej i rosyjskiej, czy szerzej - polskiej i radzieckiej". Zaznaczył jednak, że w relacjach polsko-rosyjskich pojawiają się nowe fakty, które "mogą pokazać bardzo złą, negatywną tendencję na przyszłość".

Ambasador, który w Moskwie pracował przez ostatnie cztery lata, odniósł się także do artykułu prezydenta Władimira Putina na temat II wojny światowej, opublikowanego niedawno na łamach amerykańskiego magazynu "The National Interest".

"Na ten artykuł zareagowaliśmy spokojnie. Dla nas jest to w istocie problem tylko z takiego punktu widzenia, że jest jasne, że Rosja chce zepsuć nasz image na arenie międzynarodowej, a więc temu trzeba się jakoś przeciwstawiać w naszych relacjach z innymi państwami" - powiedział Marciniak.

Zauważył także, że "Polska, biorąc pod uwagę jej potencjał w 1939 roku - gospodarczy, polityczny, militarny - nie była w stanie sprawić tego wszystkiego, co jej się przypisuje".

Dyplomata po raz kolejny w rozmowie z Echem Moskwy podkreślił, że Rosja dotąd nie zwróciła Polsce wraku samolotu Tu-154M. Przypomniał, że chodzi o zwrot własności państwa polskiego i obiektu ważnego w prowadzonym dochodzeniu. "To bardzo psuje nasze relacje" - zaznaczył Marciniak.

Skomentował także wypowiedzi przedstawicieli Rosji o tym, iż polscy prokuratorzy w Smoleńsku są bez przeszkód dopuszczani do wraku. "Są dopuszczani, w bardzo ograniczonym stopniu - na określony czas, i mogą tylko wnioskować u strony rosyjskiej o przeprowadzenie pewnych badań, analiz" - wyjaśnił.

Oceniając relacje polsko-rosyjskie ambasador przyznał, że dialog polityczny nie znajduje się obecnie na zbyt wysokim poziomie i tylko raz spotkali się szefowie MSZ obu krajów. Pojawiają się kolejne problemy w sferze polityki historycznej. Z drugiej strony - zaznaczył - Polska wśród krajów UE znalazła się na czwartym miejscu pod względem wielkości dwustronnych obrotów handlowych z Rosją. Istnieje "oczywisty dysonans między sferą gospodarczą i polityczną" - zauważył Marciniak.

Ambasador zwrócił uwagę na zapowiedź Polski, iż nie będzie przedłużać kontraktu gazowego z Rosją wygasającego w 2022 roku, a także na korzystną dla Polski decyzję arbitrażu w Sztokholmie, zgodnie z którą rosyjski Gazprom zwrócił Polsce w ostatnich dniach 1,5 mld USD. "W istocie nasze relacje fundamentalnie się zmieniają" - wskazał.

Włodzimierz Marciniak pełnił misję dyplomatyczną w Rosji od jesieni 2016 roku.