"Rosja to ważny kraj - dla świata, Europy i szczególnie dla Niemiec. Więc powinniśmy go szanować. Jesteśmy również bardzo zainteresowani konstruktywną rolą Rosji i rozsądną współpracą na pewnych zasadach. Zasady te nie zawsze były przez obie strony przestrzegane. Zwłaszcza przez Rosję. Dlatego, po okupacji Krymu i (wybuchu) wciąż nierozwiązanego konfliktu na wschodzie Ukrainy musieliśmy wprowadzić sankcje. Sankcje te są wciąż niestety konieczne" - powiedział Schaeuble w magazynowym, niedzielnym wydaniu dziennika "Bild".
Proszony o ocenę postępowania byłego kanclerza RFN Gerharda Schroedera, który pracuje jako "główny lobbysta Gazpromu", przewodniczący Bundestagu udzielił wymijającej odpowiedzi, wskazując, że były socjaldemokratyczny szef rządu nie złamał żadnych przepisów. "Sam musi zdecydować, czy objęcie takiej funkcji relatywnie niedługo po tym jak wycofał się z polityki, jest w dobrym stylu" - stwierdził.
Komentując sytuację na Bliskim Wschodzie 77-letni chadecki polityk opowiedział się przeciwko wycofaniu niemieckich żołnierzy z Iraku. Bundeswehra pomaga tam zwalczać islamski terroryzm i zadanie to nie zostało jeszcze zakończone - argumentował, dodając jednak, że sytuacja ulegnie zmianie, jeśli rząd w Bagdadzie uzna, że nie chce by niemieccy żołnierze dalej szkolili irackie wojsko.
Schaeuble nie zgodził się też z oceną, jakoby zabicie przez Amerykanów irańskiego generała Kasema Sulejmaniego zdestabilizowało region.
"Zabicie Sulejmaniego nie było aktem zawieszonym w próżni. Poprzedziły je irańskie zamachy. Faktem jest, że Sulejmani był na unijnej liście szczególnie niebezpiecznych terrorystów. Faktem jest też to, że z Iranu były organizowane zamachy na kraje zachodnie. Nie tylko przeciwko Stanom Zjednoczonym. Reżim irański regularnie odmawia Izraelowi prawa do istnienia. Musimy jasno powiedzieć, że dla nas nie jest to podstawa, na której możemy budować bliższe relacje. Ale jednocześnie powinniśmy teraz zrobić wszystko, aby uniknąć eskalacji" - spuentował przewodniczący niemieckiego parlamentu.