Nie zakładamy takich scenariuszy - tak premier Mateusz Morawiecki odpowiedział na pytanie, czy w związku z rezygnacją z likwidacji tzw. 30-krotności będzie większy deficyt budżetowy. Zapowiedział oszczędności, m.in. przez zmniejszanie biurokracji.

Mówił też, że rząd nie mógł się zgodzić na postulat Lewicy określenia maksymalnej emerytury.

Premier Mateusz Morawiecki był w środę gościem Polsat News. Był pytany m.in. o skutki z wycofania przez PiS projektu zmiany ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, zakładającego zniesienie tzw. zasady trzydziestokrotności ZUS. Zaznaczył, że nie musi to oznaczać zwiększenia deficytu.

"Będziemy się starali utrzymać zrównoważony budżet poprzez dodatkowe programy oszczędnościowe" - zaznaczył Morawiecki. "Mniej biurokracji, mniej obciążeń, cięcie wydatków tam, gdzie można to zrobić bez szkody dla działania instytucji państwa" - dodał.

Przypomniał, że elementem finansów publicznych jest też sektor samorządowy.

"Apeluje do samorządowców, żeby popatrzyli na przerosty zatrudnienia u siebie w urzędach, żeby popatrzyli na oszczędności, które wiążą się z cyfryzacją, z automatyzacją, będziemy dokonywać takiego przeglądu w skali całego państwa, by utrzymać budżet na poziomie zrównoważonym" - mówił szef rządu.

Dopytywany czy w takim razie większego deficytu nie będzie? "Nie zakładamy takich scenariuszy" - odpowiedział.

Premier został też zapytany o złożony we wtorek w Sejmie projekt Lewicy, który zakłada m.in. zniesienie limitu 30-krotności przy jednoczesnym podwyższeniu emerytury minimalnej do 1600 zł i wprowadzeniu emerytury maksymalnej (w pierwszym roku obowiązywania miałaby wynosić 15,6 tys. zł).

Morawiecki skrytykował zaproponowane przez Lewicę rozwiązania. "Usłyszałem o tym, że ta maksymalna emerytura gwarantowana miałaby wynosić kilkanaście tysięcy złotych, to ja dziękuję za taką wrażliwość społeczną, która powoduje, że mielibyśmy głosować za maksymalnymi emeryturami na tym poziomie" - powiedział szef rządu.

Wyraził pogląd, że Lewica celowo tak "obwarowała" swoje hipotetyczne poparcie dla projektu ws. likwidacji 30-krotności, żeby PiS nie mógł się zgodzić na jej warunki. "Emerytury na poziomie kilkunastu tysięcy złotych jako te maksymalne wydawały nam się zdecydowanie za wysokie" - powtórzył. (PAP)