Parlament Armenii zdecydował w czwartek o rozpisaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych, gdy po raz drugi w wyznaczonym terminie dwóch tygodni nie zdołał wybrać nowego premiera - następcy Nikola Paszyniana, który 16 października podał się do dymisji.

Po nieudanym głosowaniu w czwartek parlament rozwiązał się, co wymusza rozpisanie przyspieszonych wyborów.

Jak podkreśla agencja dpa, stało się tak po raz pierwszy w historii tej byłej republiki ZSRR.

Zgodnie z konstytucją Armenii przedterminowe wybory mogą być rozpisane jedynie w sytuacji, gdy premier złoży dymisję, a parlament w ciągu dwóch tygodni nie zdoła w maksymalnie dwóch głosowaniach wybrać jego następcy. W takim przypadku wybory powinny odbyć się w ciągu nie wcześniej niż 30 i nie później niż 45 dni. Jako orientacyjną datę wyborów media wymieniają 9 grudnia.

Podając się w październiku do dymisji, Paszynian apelował do deputowanych, by celowo nie wybierali jego następcy i nie wystawiali własnych kandydatów, wymuszając w ten sposób rozpisanie przedterminowych wyborów. Paszynian był w czwartek jedynym kandydatem na stanowisko szefa rządu.

Przekonywał, że prodemokratyczna "aksamitna rezolucja", na fali której on sam w maju doszedł do władzy, musi zostać dokończona.

W czwartek Paszynian argumentował, że obecny skład armeńskiego parlamentu nie reprezentuje ludności kraju. Obecnie większość ma w nim rządząca do niedawna Republikańska Partia Armenii, która popierała poprzedniego premiera Serża Sarkisjana i później przeszła do opozycji, blokując niektóre z inicjatyw podejmowanych przez nowego szefa rządu.

Paszynian stanął na czele rządu Armenii 8 maja w wyniku masowych protestów przeciwko korupcji i kumoterstwu. Demonstrujący domagali się m.in. dymisji premiera Serża Sarkisjana, który rządził krajem przez ponad 10 lat. Nowy rząd utworzono 12 maja.