Rzecznik KGHM Polska Miedź Jarosław Twardowski powiedział PAP, że znajdujący się w okolicy pożaru szyb św. Jakuba, należący do kopalni Polkowice-Sieroszowice, nie jest bezpośrednio zagrożony.
"Wycofaliśmy górników z drugiej zmiany. Trzecia zmiana nie zjechała pod ziemię i nie zapadła jeszcze decyzja, co z czwartą zmianą, która powinna się zacząć około godz. 23. Zamknęliśmy klapy szybu wentylacyjnego, ale to wcale nie znaczy, że jest on zagrożony. Po prostu dmuchamy na zimne" - powiedział Twardowski.
Rzecznik dolnośląskiej straży pożarnej Daniel Mucha powiedział PAP, że mimo wstępnej decyzji o ewakuacji ostatecznie nie było potrzeby, by mieszkańcy pobliskiej wsi Jakubów musieli opuścić domy.
"Pogoda sprzyja i wieś nie jest zagrożona. Nadal z pożarem walczy 30 jednostek, także samolot podający wodę z góry. Opanowaliśmy pożar lasu. Nie ma już wybuchów i na składowisko podajemy środki gaśnicze. Akcja potrwa wiele godzin, prawdopodobnie do rana" - powiedział rzecznik.
Wiadomość o pożarze strażacy otrzymali po godz. 13.
Wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak zwołał na miejscu posiedzenie sztabu kryzysowego i poinformował o badaniach przeprowadzonych przez służby sanitarne.
"Badania wykonane przez służby sanitarne z powietrza wykazały, że na szczęście nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia. Dym z tego pożaru nie jest niebezpieczny, ale mimo wszystko apeluję, by mieszkańcy byli ostrożni" - powiedział Hreniak po posiedzeniu sztabu.
Jak poinformowali strażacy, na nielegalnym składowisku znajdowały się m.in. beczki z farbami, rozpuszczalnikami, olejami i nieznanymi środkami chemicznymi. Składował je przedsiębiorca, wobec którego prokuratura prowadzi śledztwo, ponieważ nie miał właściwych pozwoleń na przywożenie i przechowywanie takich materiałów. Władze samorządowe nakazały mu usunięcie tych materiałów, a gdy tego nie zrobił, ukarały go grzywną.