Minister Krzysztof Jurgiel złożył w poniedziałek ze względów osobistych rezygnację ze stanowiska. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska poinformowała, że dymisja ministra Jurgiela została przyjęta.
Grzegorz Schetyna podkreślił na poniedziałkowej konferencji prasowej, że Krzysztof Jurgiel przez miesiące „z uporem lepszym godnej sprawy” pokazywał, że jest nie do ruszenia.
„Natomiast dzisiaj, jeżeli słyszymy o zagrożeniu dla pieniędzy europejskich dla polskich rolników i przy okazji, w tym kontekście, następuje tak gwałtowna ucieczka ministra rolnictwa, to ja zaczynam się bać, że rzeczywiście te niepokojące informacje, które odbieramy z Brukseli, że będzie o 26 proc. pieniędzy mniej na dopłaty dla rolników, to katastrofa. Ucieczka Jurgiela i wywieszenie białej flagi będzie kosztować polskich rolników setki milionów euro” – ocenił szef PO.
Zdaniem Katarzyny Lubnauer nikt nie miał wątpliwości, że Krzysztof Jurgiel nie sprawdzał się jako minister rolnictwa. Według niej świadczy o tym kwestia Janowa Podlaskiego i aukcji koni arabskich Pride of Poland, „która po raz kolejny zakończyła się fiaskiem". "To jest pokazanie, jak można zamordować coś, co było dumą Polski” - zauważyła.
Lubnauer rozwiązania dotyczące rolnictwa pokazują, że Krzysztof Jurgiel nie nadawał się na to stanowisko. „Przypomnijmy choćby o walce z ASF. Kiedy Jurgiel zaczynał rządzić polskim rolnictwem, mieliśmy kilka ognisk, a teraz mamy ponad sto ognisk tej choroby. To świadczy o tym, że polskie rolnictwo i hodowla trzody chlewnej są zagrożone. To, że się podał do dymisji, to chcę zadać tylko jedno pytanie – dlaczego tak późno?” – pytała szefowa Nowoczesnej.
Lider PO nawiązał też do poniedziałkowej wizyty w Warszawie wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, który spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim.
Schetyna powiedział, że oczekuje od premiera, że wyciągnie wnioski z tego, jaką politykę prowadzi polski rząd, „jak wielki kłopot grozi dzisiaj Polsce przez taką nieudolność funkcjonowania polskiego rządu”.
Jak dodał, chce udzielić dobrej rady premierowi Morawieckiemu, „żeby nie walczył z Komisją Europejską i nie szukał wrogów w Europie". "Tylko, żeby zaczął od siebie, przejrzał wszystko, co zrobił PiS z praworządnością, z szacunkiem dla Konstytucji, z Trybunałem Konstytucyjnym, z niezawisłością sędziowską, i żeby wyciągnął z tego wnioski. Wtedy wierzę, że znajdziemy porozumienie z KE – to jest obowiązek każdego rządu, szukać przyjaciół, a nie wrogów” – oświadczył Schetyna.
Liderzy PO i Nowoczesnej odnieśli się także do sprawy GetBack. Według Schetyny nie ma lepszego czasu na powołania komisji śledczej ds. GetBack. „Ta sprawa będzie rosła. To jest afera bolesna dla PiS, są konkretne nazwiska. W niewyjaśniony sposób zaangażowany w tej sprawie jest premier Morawiecki i parlamentarzyści PiS. Nie można zamiatać sprawy pod dywan. Żądamy komisji śledczej i ujawnienia bulwersujących faktów. Jeżeli nie zgodzą się na powołanie komisji śledczej, to znaczy, że mają coś do ukrycia i wtedy powołamy ją zaraz o wyborach w 2019 roku” – oświadczył Schetyna.
Zdaniem Lubnauer afera GetBack jest trzy razy większa, niż Amber Gold. „Mamy do czynienia z utratą ok. 2,5 mld złotych przez nabywców obligacji – to jest ok. 9 tys. osób poszkodowanych. Mamy do czynienia z sytuacją, że były próby interwencji ze strony władz GetBack do premiera i rządu. Wiadomo, że byli to sponsorzy wielu imprez, które w nagrodę otrzymywali politycy PiS lub ludzie z nimi związani. To wszystko oznacza, że jest to typowy przykład afery, która powinna być wyjaśniona przez komisję śledczą. Jeżeli dodamy do tego teoretyczne państwo PiS i brak działań ABW, CBA oraz Komisji Nadzoru Finansowego to rodzi się jedno pytanie – kto dopuścił do tego, żeby były to obligacje sprzedawane nie w ofercie publicznej, tylko w ofercie prywatnej” – oświadczyła szefowa Nowoczesnej.
Jak dodała, skoro powołano komisję śledczą w sprawie Amber Gold „to zupełnie nie rozumie, jak można mieć jakiekolwiek wątpliwości, jeżeli mamy do czynienia z trzy razy większa aferą” - podkreśliła.
Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej.
W kwietniu GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBack. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami". PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.
W niedzielę prokurator generalny Zbigniew Ziobro. podał, że były prezes spółki GetBack Konrad K. usłyszał zarzut usiłowania wyłudzenia 250 mln zł z Polskiego Funduszu Rozwoju oraz wyprowadzenie 23 mln zł, w tym przywłaszczenie ok. 15 mln zł.