W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił nowelizację ustawy o IPN, która wprowadza kary m.in. za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Nowe przepisy krytykują władze Izraela.
"My, niżej podpisani zwracamy się do opinii publicznej powodowani troską o stan relacji polsko-żydowskich i polsko-izraelskich. Apelujemy o wyciszenie emocji w imię wspólnego dobra, jakim są prawda i budowany od ćwierćwiecza dialog" - napisano w apelu opublikowanym w środę językach: polskim, francuskim, angielskim i hebrajskim.
Podpisani pod apelem wskazują, że nowelizacja ustawy o IPN przewiduje karę do trzech lat więzienia dla każdego, "kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie".
"Ten niefortunny zapis odbił się szerokim echem w Polsce i na świecie, budząc liczne zastrzeżenia – logiczne, moralne i prawne. Dlaczego dyskusja o faktach historycznych ma toczyć się w asyście prokuratury i sądu? Dlaczego ofiary i świadkowie Zagłady mają ważyć słowa, by nie podpaść organom ścigania i czy będzie odtąd czynem karalnym świadectwo ocalałego Żyda, który +bał się Polaków+?" - głosi tekst apelu.
"Dlaczego mamy spierać się nie na argumenty, lecz na paragrafy? Czy byłby to, zważmy, zakaz symetryczny do zakazu kłamstwa oświęcimskiego? I skąd taryfa ulgowa dla wybranych zawodów – dlaczego za +antypolskie+ opinie nie będą ścigani jedynie uczeni i artyści? A dziennikarze? A nauczyciele? Gdzie ma leżeć granica między tolerowaną nauką i sztuką a karalną publicystyką i kto ustalałby +fakty+, którym nie wolno się sprzeciwić?" - napisano.
Sygnatariusze apelu oceniają, że "intencją ustawodawcy była obrona dobrego imienia Polaków".
"To zrozumiałe. Gdy Polacy słyszą o +polskich obozach+ podejrzewają, często na wyrost, że zarzuca im się zorganizowanie Auschwitz (Jan Karski pisał o +polskich obozach+ mając na myśli +obozy zlokalizowane w Polsce+). Jednak ustawa idzie dalej – sugeruje niewinność Polaków, tworząc z nich jedyny w Europie naród bez skazy. Nie tędy droga do odzyskania zbiorowej godności. I nie wszystko stracone. Ustawodawca może jeszcze się cofnąć, o co gorąco apelujemy" - głosi tekst apelu.
Podpisało się pod nim ponad 100 osób. Są wśród nich politycy, artyści, naukowcy, sędziowie i dziennikarze m.in. Anne Applebaum, Jacek Bocheński, Barbara Engelking, Konstanty Gebert, Jan Tomasz Gross, Jan Hartman, Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Maria Janion, Jarosław Kurski, Aleksander Kwaśniewski, Wojciech Lemański, Monika Płatek, Stanisław Radwan, Andrzej Rzepliński, Dorota Segda, Radek Sikorski, Marek Siwiec, Aleksander Smolar, Kazimiera Szczuka, Paweł Śpiewak, Róża Thun, Olga Tokarczuk, Grzegorz Turnau, Adam Zagajewski, Jacek Żakowski.
Od czwartku apel ma być dostępny w jednym z serwisów poświęconych petycjom obywatelskim.
Sejm uchwalił zmiany w ustawie o IPN w ubiegły piątek. Stanowią one, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Ustawa precyzuje, że nie będzie przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowe przepisy mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca.
Do nowych przepisów krytycznie odniosły się władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu. Ambasador Izraela Anna Azari zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
W środę senackie komisje zarekomendowały Senatowi przyjęcie noweli ustawy o IPN bez poprawek.