We wtorek prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego powołał nowych członków Rady Ministrów. Mariusz Błaszczak, który dotychczas pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji, został powołany na ministra obrony narodowej; nowym szefem MSWiA został dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. Na funkcję ministra środowiska powołany został Henryk Kowalczyk, który wcześniej był przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Prezydent Duda odwołał ze stanowisk m.in.: szefa MON Antoniego Macierewicza, ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, szefa resortu środowiska Jana Szyszkę, ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła i minister cyfryzacji Annę Streżyńską.
Dera pytany, czy Pałac Prezydencki cieszy się z dymisji Antoniego Macierewicza, zaznaczył, że nie jest to rozpatrywane "w tych kategoriach".
Podkreślił, że wszelkie sformułowania o jakimkolwiek szantażu ze strony prezydenta ws. byłego szefa MON są "nieuprawnione". Jak dodał, "każdy premier w Polsce ma prawo dobierać sobie ministrów i żaden z ministrów nie ma pewności, że będzie przez całą kadencję".
Prezydencki minister wyjaśnił, że o dymisję Macierewicza do prezydenta "wnioskował pan premier za zgodą PiS". Jak dodał, zmiany w rządzie to wspólna decyzja prezydenta, premiera i prezesów partii koalicyjnych. - Każda zmiana w rządzie następuje w porozumieniu i zgodzie - dodał.
Dera pytany, dlaczego szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski nie objął teki ministra spraw zagranicznych, odparł: "to była jego decyzja". - Od początku współpracuje z prezydentem i chce dokończyć współpracę do końca kadencji - powiedział minister. Jak dodał, cieszy go pozostanie Szczerskiego w KPRP.
Na stanowisku szefa dyplomacji Witolda Waszczykowskiego zastąpił Jacek Czaputowicz. Propozycji objęcia stanowiska ministra spraw zagranicznych nie przyjął ostatecznie szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. W drugiej połowie grudnia, odnosząc się do doniesień o tym, iż miałby objąć funkcję szefa MSZ w rządzie Mateusza Morawieckiego, Szczerski przyznał, że taka oferta "jest na stole".