Powołanie Mateusza Morawieckiego na premiera, pozostawienie byłej premier Beaty Szydło w rządzie jako wicepremiera, bez wymiany ministrów - to roszada polityczna, która zamiast rozwiać wątpliwości, piętrzy pytania - ocenił dr hab. Sławomir Sowiński z UKSW w Warszawie.

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda powołał Mateusza Morawieckiego na prezesa Rady Ministrów, ministra finansów i rozwoju, odwołaną premier Beatę Szydło na wicepremiera. Wszyscy ministrowie rządu PiS zachowali stanowiska.

"Mieliśmy do czynienia z czymś bardzo osobliwym, można by powiedzieć niestandardowym, nieoczywistym wydarzeniem politycznym, które było bardziej - można powiedzieć - roszadą polityczną niż zupełnie nowym rozstawieniem na szachownicy nowych figur i jakby rozpoczęciem na nowo partii szachów, jaką bywa polityka" - skomentował dla PAP politolog dr hab. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Dodał, że o ile "obietnica" ze strony PiS ws. rekonstrukcji rządu wywołała jakieś "zaskoczenie, zamieszanie", to poniedziałkowe zaprzysiężenie rządu tych wątpliwości nie rozwiewa, wręcz piętrzy pytania.

Według eksperta zdziwieni są nie tylko obserwatorzy sceny politycznej, ale też wyborcy PiS i wyborcy - jak to określił - "centrum, którzy mogli wiązać nadzieje z pojawieniem się nowej twarzy w polskiej polityce". Sowiński zaznaczył, że na szerszą ocenę trzeba zaczekać, np. do expose premiera.

Dr Sowiński zauważa też, że wątpliwości budzi także pytanie o - jak to określił - "pole politycznego manewru nowego premiera". "Polityka jest zawsze grą zespołową i każdy premier otacza się swoimi zaufanymi ludźmi, przy pomocy których może podejmować trudne decyzje. Wygląda na to, że pan premier Morawiecki będzie w tym rządzie - można powiedzieć - zupełnie sam, a w każdym razie nie znamy nazwisk tych ludzi, którzy będą pomagali mu rządzić" - zaznaczył Sowiński.

Politolog zwrócił także uwagę, że kolejne ważne pytanie to sprawy personalne i rozwiązywanie "różnych wątpliwości personalnych" w rządzie, o których była mowa przy okazji rekonstrukcji. "Zmiana rządu byłaby tu okazją, żeby ten problem rozwiązać. Zupełnie niezrozumiałe jest, dlaczego przy okazji naturalnej tego się nie robi, odsuwa się tę kwestię w przyszłość" - dodał.

W ocenie Sowińskiego w poniedziałek stało się faktem to, że - jak to ujął - "nowy premier staje można powiedzieć na czele starego rządu". Dodał, że odbiera to i PiS i Mateuszowi Morawieckiemu pewną "polityczną świeżość, nowość, drugi oddech", bo to zawsze ma się przy okazji nowego otwarcia, a w tym przypadku doszło do "osłabienia tego kapitału" i to też jest - jego zdaniem - "niezrozumiałe".

"Jedynym właściwie - chyba można powiedzieć - wielkim wygranym tego dzisiejszego wieczoru jest oczywiście Jarosław Kaczyński" - mówi Sowiński. Dodaje, że to dlatego, że "wszystko to, co widzimy, jeszcze raz podkreśla, że to on (Jarosław Kaczyński-PAP) jest tak naprawdę głównym dyrygentem, głównym reżyserem i głównym rozgrywającym w polskiej polityce".

Ekspert ocenia, że w "trudnej" sytuacji jest powołana na wicepremiera Beata Szydło, bo nie ma odpowiedzi na pytanie "na czym polegał problem" i dlaczego premier Szydło nie mogła dalej kierować rządem.

Dr hab. Sławomir Sowiński zauważył także, że to prezydent, a nie nowy premier tłumaczył, dlaczego nie ma rekonstrukcji rządu. Andrzej Duda mówił, że nowy premier chce się najpierw przyjrzeć pracy ministrów. Według eksperta Mateusz Morawiecki zna pracę ministrów, bo był w rządzie. "Skoro nie podejmuje tej decyzji, to znaczy, że nie chodzi tutaj o jakiś moment braku wiedzy, czy potrzeby przyjrzenia się, tylko chodzi o jakieś inne okoliczności polityczne, których nie znamy" - mówi Sowiński.

Politolog ocenił także, że uczestniczenie w - jak to ujął - "osobliwym wydarzeniu jakim jest wymiana premiera bez zmiany rządu" nie było także "najbardziej korzystne wizerunkowo" dla prezydenta Andrzeja Dudy. "Wydaje się, że oczekiwania prezydenta Dudy są inne, a że tak powiem jego możliwości polityczne są też inne. To trudny dla niego moment w trudnych relacjach z ministrem obrony narodowej" - ocenił.