Posłowie Nowoczesnej domagają się od premier Beaty Szydło wyjaśnień w sprawie akcji ratunkowych, udzielonych mieszkańcom terenów zniszczonych przez nawałnice. W interpelacji posłowie Nowoczesnej zarzucają rządowi zbyt wolne działania.

Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka ocenił w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że pierwsze, sensowne działania rządu w sprawie pomocy poszkodowanym miały miejsce dopiero we wtorek. Jego zdaniem, tragiczny bilans nawałnic nie wywołał adekwatnych reakcji rządu.

Nowoczesna w interpelacji do premier Beaty Szydło prosi o odpowiedzi na pytania: dlaczego w usuwaniu skutków nawałnic, wojsko nie pomagało mieszkańcom? dlaczego dopiero cztery dni po nawałnicach, premier podjęła decyzję o udaniu się na tereny zniszczone przez nawałnicę? dlaczego dopiero 15 sierpnia premier podjęła decyzję o zwołaniu odprawy z ministrami w związku z sytuacją kryzysową po nawałnicach?.

Nowoczesna chce też wiedzieć, jaką formę wsparcia osobom poszkodowanym zaoferował rząd?, jakie są plany resortów zaangażowanych w akcje ratunkową na terenach dotkniętych przez żywioł? oraz jakie są zadania Wojsk Obrony Terytorialnej?.

"Według informacji udzielanych przez starostów powiatów, które zostały najbardziej dotknięte przez żywioł, państwo nie udzieliło poszkodowanym odpowiedniego wsparcia. Mieszkańcy nie mogąc liczyć na pomoc ze strony państwa zmuszeni byli do usuwania skutków nawałnic własnymi siłami i na własną odpowiedzialność. 15 sierpnia bez prądu pozostawało blisko 17,5 tys. osób. Dopiero 4 dni po nawałnicach minister obrony Antoni Macierewicz wysłał kilkudziesięciu żołnierzy na tereny dotknięte przez żywioł. Niestety, Wojska Obrony Terytorialnej, których zadaniem jest ochrona ludności przed skutkami klęsk nie pomogły w usuwaniu skutków nawałnic" - czytamy w interpelacji posłów Nowoczesnej.

Szłapka ocenił, że "mamy do czynienia z jakimś zaniechaniem ze strony rządu i tłumaczeniem nie może być w tym przypadku długi weekend". "Jak ktoś bierze odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo, to zawsze musi być na posterunku" - podkreślił.

MSWiA w środę w komunikacie podkreśliło, że nieprawdziwe są informacje podawane przez niektóre media, jakoby służby podległe szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi nie pomogły poszkodowanym w nawałnicach, które przeszły nad Polską.

Jak czytamy w komunikacie, już w sobotę szef MSWiA odebrał meldunki od komendantów wojewódzkich PSP oraz wojewodów z sześciu województw, które najbardziej ucierpiały podczas nawałnic; był także w stałym kontakcie z premier Szydło. Tego samego dnia w akcje na terenie całego kraju zaangażowanych było 18 tys. strażaków i 4 tys. samochodów ratowniczo-gaśniczych – strażacy tylko w sobotę interweniowali 10 tys. razy.

MSWiA zauważa, że w poniedziałek, będąc w stałym kontakcie z wojewodami, minister Błaszczak podpisał decyzję o przekazaniu środków dla poszkodowanych. Łączna kwota, która zostanie wypłacona to prawie 31 mln zł. We wtorek minister Błaszczak odebrał kolejne meldunki od wojewodów i komendantów PSP z pięciu województw, a także udał się do województwa kujawsko-pomorskiego, które walczyło ze skutkami nawałnic.

"Zarzuty o braku reakcji służb podległych MSWiA na skutki nawałnic są bezpodstawne – funkcjonariusze byli na miejscu bezpośrednio po tragicznych wydarzeniach a działania zostały podjęte niezwłocznie. Decyzje o podjęciu działań w danym miejscu i czasie były podejmowane bezpośrednio przez komendantów służb. Zadaniem ministra jest nadzorowanie tych prac, a nie prowadzenie akcji" - czytamy w komunikacie MSWiA.

W nawałnicach, które przeszły nad Polską w nocy z piątku na sobotę, zginęło sześć osób (pięć na Pomorzu i jedna w Wielkopolsce), a około 50 zostało rannych. Silny wiatr - tylko wówczas - uszkodził lub zerwał dachy z prawie 3 tys. domów, w tym z ponad 2 tys. mieszkalnych. Zniszczonych zostało też 38 tys. ha lasów.