Komisja to teatr polityczny, decyzje podejmuje Jarosław Kaczyński; sprawa Bartłomieja Misiewicza, to takie podsumowanie pokazu pychy i arogancji władzy PiS - ocenił w czwartek szef PO Grzegorz Schetyna. Wyraził nadzieję, że Polacy wyciągną tego wnioski przy urnie wyborczej.

W czwartek o godz. 11 ma się zebrać - powołana w środę decyzją szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego - partyjna komisja, która ma wyjaśnić zarzuty stawiane b. rzecznikowi MON i szefowi gabinetu ministra Antoniego Macierewicza Bartłomiejowi Misiewiczowi i okoliczności powoływania go na pełnione funkcje. W komisji są politycy PiS: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.

Bezpośrednim impulsem do powołania komisji były doniesienia prasowe, że Misiewicz został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie. Informacjom dotyczącym wysokości wynagrodzenia zaprzeczał rzecznik PGZ. W środę wieczorem spółka poinformowała o rozwiązaniu umowy o pracę z Misiewiczem za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym.

Schetyna pytany o sprawę Misiewicza w czwartek w rozmowie z portalem wp.pl, ocenił, że wygląda na to, iż wybuchła wojna między Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem. "Kto będzie ofiarą? Myślę, że cały rząd PiS" - dodał.

Według Schetyny, obraz wyłaniający się ze sprawy Misiewicza, jest fatalny dla rządu. Szef PO wyraził nadzieję, że wyraźnie odbije się to na sondażach i na przyszłym wyniku wyborczym PiS.

Zdaniem Schetyny w ostatnich miesiącach i tygodniach miał miejsce "pokaz pychy i arogancji władzy, tego, czego Polacy naprawdę nie lubią". Zaznaczył, że nie chodzi tylko o sprawę Misiewicza, ale też m.in. o "rozbijane samochody" i tłumaczenie tych zdarzeń oraz - jak mówił - o "pychę, która biła z ekranów telewizorów".

"I to jest jakby podsumowanie tego, walka o człowieka - między najważniejszymi politykami PiS - który tak naprawdę ma zarabiać ogromne pieniądze za to, że jest asystentem jednego z polityków PiS" - powiedział Schetyna.

Według niego, w całej sprawie nie jest ważne "rozwiązywanie problemów kraju, budowanie bezpieczeństwa, zawieranie sojuszy na arenie międzynarodowej, ważna jest kariera, ważne są pieniądze, ważna jest arogancja, która dominuje we wszystkich tych obrazach".

Lider PO pytany, czy powołanie wewnętrznej komisji ds. Misiewicza, to dobry ruch Jarosława Kaczyńskiego, Schetyna odpowiedział, że "ryba zaczyna się psuć od głowy", a fundamentem całej sprawy było "kłamstwo i oszustwo" z kampanii wyborczej, kiedy ówczesna kandydatka na premiera Beata Szydło ogłosiła, że kandydatem na szefa MON jest Jarosław Gowin, a nie Antoni Macierewicz.

"I to jest tego konsekwencja. Najbliżsi, najbardziej zaufani Jarosława Kaczyńskiego będą sądzić Misiewicza. Tak naprawdę to jest wszystko taki teatr polityczny, kabaret, bo decyzje podejmowane są gdzieś indziej, podejmuje je Jarosław Kaczyński na Nowogrodzkiej, wie jak bardzo ta sprawa szkodzi PiS" - powiedział Schetyna.

Na pytanie, czy według niego prezes PiS wie już, co się stanie z Antonim Macierewiczem, Schetyna ocenił, że Kaczyński boi się Macierewicza. "Boi się jego wpływów, boi się ojca Rydzyka, boi się religii smoleńskiej, ale on wyhodował taki stan, zbudował taką sytuację dlatego za nią - mam nadzieję - politycznie zapłaci" - powiedział Schetyna.

"Polska potrzebuje ważnych decyzji, jest trudna sytuacja międzynarodowej, pozycja międzynarodowa Polski słabnie, a my zajmujemy się pomocnikiem aptekarza, który po prostu rozwściecza już (...) miliony Polaków, które ze zdumieniem patrzą na takie zachowania" - mówił lider PO.

Według niego, spadek notowań PiS będzie następował powoli, ale "jest on konsekwentny". "Polacy są zdumieni tą sytuacją, że można przyzwalać na takiego rodzaju zachowania, na taką arogancję, na taką pychę, że tutaj nikt nie myśli o realizowaniu wyborczych obietnic, nikt nie pilnuje portfeli i bezpieczeństwa Polaków, tylko po prostu widzimy wojnę w rodzinie, śmiertelną wojnę atomową między politykami PiS" - powiedział Schetyna.(PAP)