Prezydent Andrzej Duda liczy na dotarcie do prawdy o katastrofie smoleńskiej; stara się nie oceniać cząstkowych wniosków; czeka na finał działań podkomisji, która ponownie bada katastrofę – we wtorek powiedział dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski.

Magierowski był we wtorek pytany w programie TVP 1 o przedstawione w poniedziałek wnioski podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej, według których na pokładzie samolotu Tu-154 mogło dojść do wybuchu termobarycznego.

Odpowiadając zaznaczył, że prezydent "stara się nie oceniać dzisiaj tych - jak rozumiem - cząstkowych wniosków czy konkluzji, które wynikają z pracy czy to podkomisji, czy prokuratury". Podkreślił, że prezydent liczy przede wszystkim na dotarcie do prawdy o katastrofie, co - według Magierowskiego - nie jest łatwe "z uwagi na zaniedbania, które popełniono siedem lat temu".

Szef prezydenckiego biura prasowego zaznaczył, że jeżeli przewodniczący podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej dr Wacław Berczyński oraz jej członkowie nie mają do końca przekonania, że dowody, które zostały przedstawione opinii publicznej "to jest właśnie ta ostateczna, stuprocentowa wersja wydarzeń w Smoleńsku, więc tym bardziej pan prezydent czeka na finał tych działań".

Pytany jak prezydent ocenia prace szefa MON Antoniego Macierewicza Magierowski powiedział, że prezydent "śledzi z ogromną uwagą to, co się dzieje w Ministerstwie Obrony Narodowej i w Polskich Siłach Zbrojnych". Dopytywany po odejściu którego generała prezydent zaniepokoił się o sytuację w MON, Magierowski odpowiedział, że trudno stwierdzić "czy odejście tego, czy innego generała, czy ta, czy inna decyzja pana ministra Macierewicza sprawiła, że pan prezydent zaczął wystosowywać pisma urzędowe do pana ministra Macierewicza". Magierowski zaznaczył przy tym, że wymiana pism między prezydentem a ministrem obrony narodowej "jest czymś normalnym, odbywa się regularnie, na bieżąco".

Z kolei na pytanie, czy prezydent wystosuje pismo w sprawie byłego rzecznika MON i szefa gabinetu politycznego ministra Macierewicza, Bartłomieja Misiewicza, który został pełnomocnikiem zarządu państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji, Magierowski odpowiedział, że prezydent "zajmuje się oczywiście sprawami dotyczącymi wojska jako zwierzchnik sił zbrojnych, natomiast nie może się oczywiście zajmować wszystkimi nominacjami, które w tym obszarze się odbywają".

Zdaniem Magierowskiego skoro doszło do nominacji Misiewicza na takie stanowisko, to zarówno prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Arkadiusz Siwko jak i szef MON "mają przekonanie, że pan Bartłomiej Misiewicz jest na tyle kompetentnym, dobrze przygotowanym do pełnienia tej funkcji urzędnikiem, że stąd zapewne ta decyzja". Szef prezydenckiego biura prasowego przyznał, że niektóre działania, słowa, czy deklaracje Misiewicza mogły budzić kontrowersje, ale "być może odnajdzie się na swoim nowym stanowisku".

Magierowski pytany, czy Polska powinna zmienić strategię w sprawie przyjmowania imigrantów podkreślił, że prezydent nie zmienił zdania w tej sprawie i uważa, że "narzucanie jakichkolwiek kwot w tym obszarze jest polityką błędną". Jak mówił, nie możemy zmuszać imigrantów do tego, "żeby przebywali na stałe w tym, czy innym kraju". "Pan prezydent zwracał często uwagę na to, że właśnie tego typu działanie byłoby sprzeczne z prawami człowieka" - dodał szef prezydenckiego biura prasowego.