Akcja ratunkowa po karambolu na Dolnym Śląsku była przeprowadzona perfekcyjnie - ocenił w piątek minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Do karambolu doszło ok. 7.30 na drodze powiatowej łączącej autostradę A4 ze Świdnicą.

"Chciałbym powiedzieć bardzo zdecydowanie, że to były na szczęście drobne obrażenia. Ale chodziło o to, by cała akcja ratownicza była przeprowadzona w sposób perfekcyjny, tak też się stało" - powiedział w pierwszym programie Polskiego Radia Błaszczak. Szef MSWiA odwołał z powodu karambolu zaplanowaną przed południem w piątek konferencję prasową.

Do karambolu 24 samochodów doszło około godz. 7.30 na drodze powiatowej łączącej autostradę A4 ze Świdnicą. W akcji ratunkowej brało udział 42 strażaków (10 zastępów), 22 policjantów oraz karetki pogotowania. Rannych zostało 10 osób. Cztery osoby wymagały hospitalizacji i zostały przewiezione do szpitala w Świdnicy. Sześciu lekko rannym udzielono pomocy na miejscu.

Leszek Janowski z biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji powiedział w piątek dziennikarzom, że autostrady i drogi szybkiego ruchu należą do najbardziej bezpiecznych. Jak podał, w ubiegłym roku na całej sieci autostrad zginęło ok. 60 osób, a na całej sieci dróg w wypadkach śmierć poniosło prawie 3 tys. osób.

"Przybywa nam coraz więcej w Polsce dróg szybkiego ruchu, autostrad, co niestety - chcąc nie chcąc - powoduje, że takie sytuacje (karambol - PAP) będą się zdarzały. Trzeba przestrzegać kierowców, być może za pomocą kampanii społecznych, że na trasach szybkiego ruchu niestety takie warunki jak mgła, pogorszenie się widoczności może mieć zgubny wpływ na to, że jeździmy zbyt szybko, że jedziemy ze zbyt małym odstępem za innym pojazdem i wtedy rzeczywiście mamy efekt domina. Jedna osoba się zagapi i druga na nią najedzie i dochodzi do karambolu" - powiedział.

Zaznaczył, że do większej liczby wypadków dochodzi w dobrych warunkach atmosferycznych. "Jeżeli popatrzymy na warunki atmosferyczne, jeżeli popatrzymy na infrastrukturę drogową, okazuje się, że wbrew pozorom do największej liczby wypadków nie dochodzi wtedy, gdy mamy najgorsze warunki atmosferyczne, czy gdzie mamy łuki, zakręty czy skrzyżowania, tylko wręcz przeciwnie - wtedy, gdy mamy dobre warunki atmosferyczne, prosty odcinek drogi, czyli w takich okolicznościach, które kierowcy uznają za warunki bezpieczne" - dodał.

Wskazał, że najczęstszymi przyczynami wypadków spowodowanych przez kierowców są nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu, nadmierna prędkość i nieprawidłowe zachowanie wobec pieszego. "To są te trzy kluczowe przyczyny z punktu widzenia kierującego pojazdami" - powiedział.

Z przedstawionych policyjnych statystyk wynika, że w ubiegłym roku doszło do 33350 wypadków na drogach w Polsce (w 2015 r. - 33070), w których zginęły 2993 osoby (2946 w 2015 r.), a 40343 zostało rannych(39937 w 2015 r.). Oznacza to, że w ubiegłym roku było o 0,8 proc. więcej wypadków niż w 2015, liczba rannych wzrosła o 1 pkt proc., a zabitych - o 1,6 pkt. proc.

Za wypadek uznawane jest zdarzenie drogowe którego skutkiem jest śmierć co najmniej jednego z uczestników lub obrażenia ciała trwające dłużej niż 7 dni. Jeśli wypadek zakłóca ruch w sposób groźny i nagły, a jego skutki są dotkliwe i rozległe, to mówimy o katastrofie w ruchu lądowym. Kolizja to zdarzenie drogowe, którego skutkiem są wyłącznie straty materialne.

Janowski dodał, że mimo wzrostu statystyk nie jest to "nic nadzwyczajnego". Zaznaczył, że policja analizowała, jak wygląda sytuacja w ruchu drogowym w innych krajach UE. "Okazuje się, że takie wzrosty nie są niczym nadzwyczajnym. Tak naprawdę w procesie długofalowym poprawy bezpieczeństwa drogowego taka sytuacja może się wydarzyć" - powiedział.

Wskazał, że policja na bieżąco stara się wyznaczać i poszukiwać miejsca szczególnie niebezpieczne na drogach. "Staramy się te miejsca zabezpieczać i obejmować nadzorem, tak żeby do tych wypadków dochodziło w jak najmniejszym stopniu" - powiedział.

Jak wskazał, z analiz policyjnych wyłączenie samorządowych fotoradarów nie wpłynęło znacznie na spadek bezpieczeństwa. Policjanci zbadali dane dotyczące wypadków w miejscach, w których są fotoradary i porównywali je z rokiem 2015 r., kiedy fotoradary działały. "Teza, że wyłączone fotoradary wpłynęły w istotny sposób na pogorszenie stanu bezpieczeństwa, nie potwierdza się" - dodał.

Jak zapewnił, to nie oznacza, że fotoradary są niepotrzebne. "Nie można tak uogólniać. Wnioski są takie, że nie ma zdecydowanie większej liczby wypadków - liczba wypadków utrzymuje się na tym samym poziomie" - powiedział.

Janowski podkreślił, że policja cały czas podejmuje działania, aby poprawić bezpieczeństwo w ruchu drogowym. "Przypomnę, że w ostatnich latach wzrosła liczba policjantów do 10 proc. stanu etatowego, którzy na co dzień pełnią służbę na drogach" - wskazał. Dodał, że Komendant Główny Policji podjął decyzję, aby policja drogowa otrzymała wsparcie także z oddziałów prewencji.

Wskazał, że działania policji są tylko jednym z elementów całego systemy poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym. "To nie tylko nadzór nad drogach, ale to też infrastruktura drogowa, to również kampanie społeczne, działania edukacyjno-profilaktyczne" - mówił.

Janowski poinformował, że planowane jest uruchomienie na sieci dróg inteligentnego systemu transportowego, którego jednym z elementów będzie również wyświetlanie aktywnych znaków, które m.in. będą mogły informować o ograniczeniach prędkości w związku z pogorszeniem się warunków na drodze.