Siły rosyjskie zbombardowały w piątek koszary ukraińskiego wojska w Mikołajowie na południu Ukrainy; w sobotę rano wciąż trwała tam akcja ratunkowa. Nie ma oficjalnego bilansu ofiar, ale według stacji CNN zginęły dziesiątki żołnierzy.

CNN powołuje się na dziennikarzy szwedzkiego dziennika "Expressen", którzy relacjonowali akcję ratunkową. Według nich w piątek około godz. 6 rano (godz. 5 w Polsce) dwa rosyjskie samoloty zrzuciły na koszary pięć bomb, niszcząc kilka budynków.

Szef władz obwodu mikołajowskiego Witalij Kim poinformował w sobotę na Telegramie, że nie może jeszcze przedstawić bilansu ofiar, ponieważ czeka na oficjalne dane – podał CNN.

Według "Expressen" ratownicy łopatami i gołymi rękoma usiłowali wydostać rannych spod gruzów. Jeden z ocalałych żołnierzy, 54-letni Serhij, powiedział dziennikarzom, że w budynku, w który uderzył jeden z pocisków, było około 200 osób. Ocenił, że 90 proc. z nich mogło nie przeżyć.

"Wszędzie latało szkło. Modliłem się do Boga, żeby zdążyć się schronić, zanim spadnie więcej bomb. Bomb zawsze jest więcej" – powiedział szwedzkiej gazecie inny ukraiński żołnierz, Nikita.

W piątek o ataku na koszary na północnych przedmieściach Mikołajowa informowała stacja BBC. Przytoczyła wówczas doniesienia o nawet 45 ofiarach, nie podając źródeł tych informacji.