Dziennikarka powiedziała, że celem ataków typu DDoS były systemy zapewniające prowadzenie telekonferencji.

Później rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził, że doszło do ataków DDoS i dodał, że "na razie nie wiadomo, skąd" one pochodziły.

Podczas niemal czterogodzinnego maratonu pytań i odpowiedzi wielokrotnie pojawiały się problemy z łącznością przy próbie połączenia się z osobami zwracającymi się do prezydenta Rosji.

Putin znajdował się w studiu telewizyjnym, w którym odpowiadał na pytania nadesłane przez Rosjan, w tym nagrane wcześniej w formie wideo, nadesłane SMS-em i przekazane telefonicznie.