Czeski wicepremier Jan Hamaczek, który jest odpowiedzialny również za dyplomację, powiedział w poniedziałek, że odpowiedź Moskwy na wydalenie pracowników rosyjskiej ambasady w Czechach jest silniejsza niż się spodziewano.

Jego zdaniem w wyniku tej odpowiedzi praca czeskiej placówki w stolicy Rosji jest sparaliżowana.

Po decyzji o wydaleniu 18 pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej w Pradze, którzy zostali zidentyfikowani jako pracownicy wywiadu, Moskwa nakazała do północy z poniedziałku na wtorek wyjazd 20 pracowników placówki czeskiej.

Hamaczek poinformował, że wśród wydalonych dyplomatów jest zastępca ambasadora oraz pracownicy pionu polityczno-ekonomicznego ambasady. Działa tylko sekcja konsularna - stwierdził wicepremier, pełniący obowiązki szefa MSZ.

O dalszym postępowaniu wobec Rosji Hamaczek ma rozmawiać z premierem Andrejem Babiszem. Zdaniem wicepremiera silna odpowiedź Moskwy wynika z tego, że rozbito siatkę rosyjskich agentów w Czechach.

Czesi, którym nakazano wyjazd z Rosji, jak poinformował Hamaczek, wrócą w poniedziałek wieczorem. Trwają przygotowania do wysłania po nich samolotu rządowego. Praga zdecydowała się na wydalenie pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej mając uzasadnione podejrzenia, że rosyjscy agenci stoją za wybuchem w składzie amunicji w Czechach w 2014 roku.