BYPOL informuje, że ataki na polskich żołnierzy są starannie zaplanowanymi operacjami. Szkoleni migranci mają pełnić rolę przewodników dla innych cudzoziemców, pomagając im w przekraczaniu granicy i atakowaniu polskich mundurowych. Ostrzeżenia BYPOL przed planowaną na 28 maja 2024 r. prowokacją białoruskich służb specjalnych okazały się prorocze, gdyż tego dnia doszło do ataku na sierż. Mateusza Sitka, który został ugodzony nożem podczas próby siłowego przekroczenia granicy przez grupę migrantów.
Atakujący przeszkolony przez służby?
Dowództwo Generalne Sił Zbrojnych potwierdziło na Twitterze, że żołnierz został raniony nożem w odsłonięte miejsce, niechronione przez kamizelkę. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że szer. Sitek został ugodzony w lewą pachę, a ostrze noża mogło być zatrute, dlatego napastnik zostawił je w ciele żołnierza. Wszystko wskazuje na to, że atakujący był przeszkolony przez białoruskie służby.
Migranci dostali miny przeciwpiechotne
Opozycyjna organizacja BYPOL informuje również, że migrantom miały zostać dostarczone miny przeciwpiechotne typu "Lepestok" (PFM-1), produkcji ZSRR. Miny te miały być rozrzucone na terytorium Polski w liczbie około 30 sztuk, z zamiarem wywołania eksplozji i zranienia przypadkowych osób.
Nagrania i ujawnione informacje rzucają nowe światło na dramatyczną sytuację na granicy polsko-białoruskiej, podkreślając skomplikowany i niebezpieczny charakter prowadzonych tam działań. Możliwe, że białoruskie służby chciały w ten sposób wykorzystać deklaracje polskich polityków o budowie "Tarczy Wschód", by później oskarżać Polskę o użycie min przeciwko migrantom.
Ujawnione nagranie oraz informacje o szkoleniu migrantów przez białoruskie służby są niepokojące i stawiają dramatyczną sytuację na granicy polsko-białoruskiej w nowym świetle. Ataki na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, szkolenie migrantów oraz groźba użycia min przeciwpiechotnych pokazują, że sytuacja jest śmiertelnie niebezpieczna.