TVN i PO mówią, że zależy im na kobietach, a nie mają problemu, aby atakować kobietę, lekarkę, która dopełniła swoich obowiązków, zachowała się odpowiedzialnie, przytomnie, tak, jak powinien zachować sie w takiej sytuacji lekarz - ocenił w piątek w Programie Pierwszym Polskiego Radia rzecznik PiS Rafał Bochenek.

We wtorek "Fakty" TVN opublikowały materiał o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali wobec kobiety, która trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej; jak zapewniała - kupiła ją sama w Internecie.

Według Policji w sprawie istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła. Komenda Główna Policji przekazała, że "interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia".

W czwartek komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk wyraził szczere ubolewanie wobec niezwykle trudnej sytuacji życiowej, w jakiej znalazła się pani Joanna, ale zaznaczył, że ta sytuacja nie była winą policji. Za zgodą prokuratora ujawnił dwa nagrania ze sprawy.

Bochenek pytany był, czy konferencja prasowa Jarosława Szymczyka powinna zamknąć tę sprawę, odparł, że ta konferencja "przecina wiele wątków, które zostały nadbudowane wokół tej sprawy przez prywatną telewizję, przez TVN, przez polityków Platformy Obywatelskiej, którzy chcieliby tę sprawę rozgrywać politycznie".

Zdaniem Bochenka, konkretne nagrania, konkretne wypowiedzi osób bezpośrednio zaangażowanych w tę sytuację: lekarki, która wezwała policję, która następnie przyjechała, by zapobiec samobójstwu, powinno uciąć wszelkie spekulacje. Rzecznik PiS przypomniał, że "powodem wezwania policji do pani Joanny była zapowiadana próba samobójcza". O czym, jak zauważył, "mówiła policji lekarka".

"Policja zachowała się właściwie, lekarka również dopełniła swoich obowiązków. A dzisiaj okazuje się, że ona jest przedmiotem ataku i hejtu lewackiej części sceny politycznej jak i również tej prywatnej stacji, która próbuje rozgrywać tę sprawę czysto politycznie" - powiedział.

Zdaniem rzecznika PiS, "tu nie chodzi tak naprawdę o dobro kobiet". "Bo z jednej strony TVN i PO mówi, że zależy im na kobietach, a z drugiej strony nie mają problemu z tym, aby atakować też kobietę, lekarkę, która dopełniła swoich obowiązków, zachowała się odpowiedzialnie, przytomnie, tak, jak powinien zachować się w takiej sytuacji lekarz" - zauważył.

Bochenek dodał, że lekarka "podtrzymując z kobietą rozmowę telefoniczną, współpracowała z policją, tak, aby policja dotarła do domu pani Joanny i zapobiegła tragedii, o której ta pani swoją lekarkę psychiatrę uprzedzała". Jego zdaniem, "to sytuacja jasna i ewidentna i powinna przeciąć jakiekolwiek spekulacje w tej sprawie".

Według rzecznika PiS "dzisiaj wielu osobom w przestrzeni publicznej nie zależy, aby takie sytuacje wyjaśniać, ale żeby wykorzystywać je jako mięso armatnie do bieżącej walki politycznej".

Bochenek pytany, czy zapowiadany przez Donalda Tuska marsz Miliona Serc, po ujawnieniu tych informacji powinien być odwołany, ocenił że lider PO kolejny raz "próbuje wykorzystywać indywidualne sytuacje, przypadki, aby budować swój kapitał polityczny". "Nie mając programu sieje hejt, nienawiść, podgrzewa te negatywne emocje" - dodał.

"Wiemy oczywiście, że aborcja i prawo do aborcji wywołuje pewne emocje w polskim społeczeństwie, a Donald Tusk próbuje te emocje podgrzewać" - podkreślił.

Szef PO Donald Tusk w środę zapowiedział zorganizowanie 1 października w Warszawie marszu Miliona Serc, "który da pewność zwycięstwa". "Polska pod rządami PiS to nie tylko prokurator, policjant, ksiądz w szpitalu czy gabinecie ginekologicznym, PiS-owska władza ma zakusy, żeby wchodzić z buciorami w nasze życie" - mówił lider Platformy. (PAP)

Autor: Olga Łozińska

oloz/ par/