Zabezpieczamy działania Straży Granicznej - tak podlaska policja komentuje pojawienie się w poniedziałek w Usnarzu Górnym dużej grupy funkcjonariuszy. To ponad dwudziestu policjantów, którzy uniemożliwiają osobom postronnym wejście na działkę w odległości ok. 200 metrów od miejsca, gdzie jest grupa uchodźców koczująca przy granicy.
O obecności większej grupy policjantów poinformowała w mediach społecznościowych fundacja Ocalenie, której pracownicy i wolontariusze są w Usnarzu Górnym od ubiegłego tygodnia. Informację potwierdził PAP rzecznik prasowy podlaskiej policji Tomasz Krupa.
"Zabezpieczamy działania SG" - powiedział. Dodał, że jest to grupa ponad dwudziestu funkcjonariuszy. Krupa przyznał, że w sobotę i niedzielę policja odebrała dwa zgłoszenia dotyczące wejścia na teren prywatny (chodzi o łąki w pobliżu miejsca, gdzie są cudzoziemcy zatrzymani na linii granicznej); w jednym przypadku miało chodzić o wejście na ten teren ekipy telewizyjnej.
W niedzielę mówiła o tym rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
Policję wezwał w sobotę właściciel gruntu, na którym przebywali dziennikarze, przedstawiciele fundacji Ocalenie, a także politycy lewicy z Piotrem Ikonowiczem. Rolnik uważa, że osoby przebywające na jego terenie niszczyły mu trawę, a także uniemożliwiały jej skoszenie. Zanim pojawił się patrol policyjny, doszło do utarczek słownych.
Podobnie sytuacja wyglądała w niedzielę. Tym razem rolnik zarzucał osobom przebywającym na jego łące, że niszczą mu skoszoną trawę. "Kto mi zapłaci za zniszczoną paszę, czym ja nakarmię bydło" – mówił. Po interwencji rolnika i policji zarówno wolontariusze fundacji, jak i dziennikarze opuścili jego pole.