Właściciele działek koło Usnarza G. wzywali policję, aby osoby postronne nie wchodziły na ich prywatny teren – przekazała w niedzielę rzecznik prasowy Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.

"Właściciele działek, które znajdują się po stronie polskiej na wysokości miejscowości Usnarz Górny, w tym jednej działki bezpośrednio przylegającej do linii granicy, kilkukrotnie wzywali policję, aby osoby postronne nie wchodziły na ich prywatne teren" – powiedziała rzecznik prasowy Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.

W ten sposób zareagowała na doniesienia niektórych mediów, że policja nie dopuszcza dziennikarzy i wolontariuszy fundacji występujących w obronie cudzoziemców koczujących po białoruskiej stronie granicy.

Policję wezwał w sobotę właściciel gruntu, na którym przebywali dziennikarze, przedstawiciele fundacji Ocalenie, a także politycy lewicy z Piotrem Ikonowiczem. Rolnik uważa, że osoby przebywające na jego terenie niszczyły mu trawę, a także uniemożliwiały jej skoszenie. Zanim pojawił się patrol policyjny, doszło do utarczek słownych.

Podobnie sytuacja wyglądała w niedzielę. Tym razem rolnik zarzucał osobom przebywającym na jego łące, że niszczą mu skoszoną trawę. "Kto mi zapłaci za zniszczoną paszę, czym ja nakarmię bydło" – mówił.

Po interwencji rolnika i policji zarówno wolontariusze fundacji, jak i dziennikarze opuścili jego pole.