Dwie bomby eksplodowały w czwartek w nadmorskim tajskim kurorcie Hua Hin. Zginęła co najmniej jedna osoba, a około 20 osób zostało rannych. Wśród poszkodowanych są cudzoziemcy - poinformowała tajska policja.

Ładunki wybuchowe zostały ukryte w donicach z roślinami przy ruchliwej ulicy w centrum miasta i zdalnie uruchomione telefonami komórkowymi.

Według sprzecznych doniesień agencyjnych pierwsza bomba albo nie zraniła nikogo, albo co najmniej trzy osoby.

Drugi ładunek wybuchowy eksplodował nieco ponad 20 minut później w odległości 50 metrów od miejsca pierwszego wybuchu, niedaleko baru.

Ta druga bomba spowodowała śmierć Tajki, która prowadziła w pobliżu stoisko z jedzeniem; ranne zostały kolejne osoby.

Nie wiadomo jeszcze, jakiej narodowości są ranni; policja podała, że trafili do lokalnego szpitala. Nie wiadomo też, w jakim są stanie.

Policja poinformowała, że nie są na razie znane motywy ataku ani tożsamość zamachowców.

Do zamachu doszło w przeddzień urodzin królowej Tajlandii Sirikit, które są świętem państwowym, toteż do Hua Hin, który jest popularnym, luksusowym kurortem, uczęszczanym głównie przez zagranicznych turystów, przyjechało na weekend wielu gości - pisze Reuters.

Jak komentuje BBC, ataki bombowe są dość częste w targanych konfliktem południowych prowincjach Tajlandii, ale bardzo rzadko zdarzają się zamachy w regionach turystycznych.