Dwukrotna mistrzyni Europy Aleksandra Jagieło przyznała, że zmarły w czwartek trener Andrzej Niemczyk miał duży wpływ na jej karierę. Jak dodała, był szkoleniowcem, który nigdy, nawet w bardzo trudnych sytuacjach nie tracił wiary w zespół.
Były selekcjoner reprezentacji siatkarek zmarł w wieku 72 lat po długiej chorobie nowotworowej. Niemczyk doprowadził polską drużynę do jednych największych sukcesów w historii - w 2003 i 2005 zdobył złote medale mistrzostw Europy.
Jagieło, która grała na obu turniejach, z ogromnym smutkiem przyjęła wiadomość o śmierci szkoleniowca.
"To ogromna strata dla siatkówki. Miał tyle wiary, którą wlewał w siebie i w innych, że po raz kolejny uda mu się wyjść z choroby. Niestety, nie udało się" - powiedziała PAP.
Kapitan Chemika Police nie ukrywa, że bardzo dużo zawdzięcza Niemczykowi, a na jego pracy skorzystała cała siatkówka.
"Od czasów trenera Niemczyka zaczęły się sukcesy w żeńskiej siatkówce, która tak nagle ruszyła mocno do przodu. Na jednym z pierwszych treningów na zgrupowaniu kadry szkoleniowiec przestawił mnie z pozycji atakującej na lewe skrzydło z przyjęciem. Miał nosa, co do mojej osoby, ale też wstrzelił się w późniejszy rozwój dyscypliny. Bowiem na prawym skrzydle zaczęły grać zawodniczki o bardzo dobrych parametrach fizycznych, a ja jednak nie mam takich warunków" - powiedziała PAP zawodniczka Chemika Police.
Niemczyk słynął z trudnego charakteru, ale siatkarka przyznała, że zawsze potrafiła dogadać się ze szkoleniowcem.
"Dla mnie był człowiekiem, z którym mam same pozytywne wspomnienia, nigdy nie miałam z trenerem problemów. Trudno mi znaleźć sytuacje konfliktowe, zawsze po rozmowach udawało nam się dojść do konsensusu" - zaznaczyła.
Jak dodała, selekcjoner zawsze murem stał za zespołem i dziewczynami. Nie tracił wiary nawet w nawet beznadziejnych sytuacjach.
"To był człowiek, który zawsze wierzył w zespół, nigdy nie tracił nadziei. W trudnych sytuacjach potrafił rozładować atmosferę żartem albo coś krzyknąć. Wiedział jak się zachować. Przy nim drużyna wiedziała, na co ją o stać, była pewna siebie. Potrafił zdjąć z zespołu stres i nigdy nie bał się stanąć za dziewczynami. Brał zawsze całą odpowiedzialność na siebie i nie obawiał się konsekwencji" - podsumowała. (PAP)