Delegacja KOD spotkała się we wtorek w Waszyngtonie z urzędnikami Departamentu Stanu i współpracownikami senatorów USA. Amerykanie uważają, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego powinien być wydrukowany - relacjonował dziennikarzom lider KOD Mateusz Kijowski.

Kilkuosobowa delegacja Komitetu Obrony Demokracji, w tym jej lider, od piątku przebywa z wizytą w Stanach Zjednoczonych. We wtorek zostali przyjęci na Kapitolu przez urzędników senackiej komisji spraw zagranicznych, w tym - jak powiedział polskim dziennikarzom Kijowski - "doradców senatorów, którzy napisali list do polskiego rządu" wyrażający zaniepokojenie sytuacją państwa prawa i demokracji w Polsce.

Następnie przedstawiciele KOD odbyli kilka spotkań w Departamencie Stanu USA, w tym z dyrektorem ds. europejskich i euroazjatyckich, starszym oficerem ds. Polski oraz z zastępcą asystenta sekretarza stanu ds. demokracji i praw człowieka. Te osoby, jak ocenił lider KOD, "dość dobrze orientują się na temat tego, co dzieje się w Polsce, i nie potrzebowały dużego wprowadzenia z naszej strony. Ale mieli kilka ciekawych pytań i wydaje mi się, że udało nam się uzupełnić ich wiedzę".

Rozmowy, jak mówił Kijowski, dotyczyły m.in. "możliwych naruszeń praw człowieka" w Polsce, w tym w związku z przyjętymi już nowymi przepisami w ustawach o prokuraturze i policji, "a także planów ograniczenia prawa własności za pomocą ustawy o obronie ziemi". "Wspomnieliśmy również o pomyśle całkowitego zakazu aborcji w kontekście praw człowieka" - powiedział.

"Ale zdecydowanie to Trybunał Konstytucyjny jest w centrum wszystkich tych rozmów. Wszyscy mają pełne przekonanie, pewność po prostu, że wyrok TK powinien być wydrukowany, tak jak mówi Komisja Wenecka i cały świat prawniczy. I wszyscy nasi rozmówcy oczekują przyjęcia od prezydenta Polski ślubowania od trzech sędziów, którzy w sposób legalny zostali wybrani przez parlament poprzedniej kadencji" - podkreślił Kijowski.

Pytany o pojawiające się zarzuty, że "donosi" w USA na Polskę, Kijowski ocenił, że są bezpodstawne. "To jest postawienie wszystkiego na głowie. Po to jesteśmy członkami różnych międzynarodowych wspólnot jak Unia europejska i NATO i mamy bliską współpracę z USA, żeby z nimi współpracować i korzystać z ich pomocy, i się radzić. To jest trochę tak, jak w rodzinie: jeżeli mamy problem, to szukamy kogoś, by się naradzić, jak sobie z tym problemem poradzić" - powiedział.

Podkreślił, że KOD uznaje wyniki polskich wyborów i "nie podważa" prawa rządu PiS i prezydenta do reprezentowania Polski w sprawach międzynarodowych i bezpieczeństwa. "Natomiast informujemy i prosimy o życzliwe wsparcie, pomoc i doradztwo w sprawach, które są dla nas trudne" - wyjaśnił. Powiedział, że amerykańscy rozmówcy pytali, co mogliby zrobić. "My nie przyjechaliśmy tu domagać się jakichś konkretnych działań. (...) Oczekujemy od naszych partnerów, że jak będą się spotykali z polskimi politykami, to będą ich pytać" o sprawy tej czy innej ustawy - powiedział.

Zdradził, że w przygotowaniu wizyty do USA pomagali KOD "byli polscy dyplomaci z dużym doświadczeniem w Ameryce". "Nie prosiliśmy o pomoc dyplomatów, którzy obecnie sprawują jakąś funkcję, czy to w Polsce, czy tutaj" - zaznaczył.

W Waszyngtonie Kijowski również spotkał się w poniedziałek z ekspertami Freedom House, instytutu zajmującego się prawami człowieka, a także byłym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Zbigniewem Brzezińskim. "Pan prof. Brzeziński powiedział, że na postawie jego rozmowy z prezydentem Andrzejem Dudą (w czwartek w Waszyngtonie - PAP) wydaje się, że jest miejsce do dialogu i szukania porozumienia. Z nadzieją podchodzimy do takich konstatacji. Mam nadzieję, że z czasem rzeczywiście będziemy w stanie rozwiązać problemy na drodze pokojowej, życzliwej dyskusji" - powiedział.

Z Waszyngtonu delegacja KOD udaje się w środę do Bostonu, gdzie na Uniwersytecie Harvarda ma spotkać się z przedstawicielami wydziału ds. europejskich, a następnie do Chicago, gdzie - tak jak w Nowym Jorku, od którego zaczęła się wizyta KOD w USA - spotkania skoncentrują się na Polonii. Jak mówił Kijowski, celem wizyty w USA są też "przygotowywania struktur amerykańskiego KOD-u". Nie umiał powiedzieć, ilu dokładnie sympatyków organizacja ma w USA; wskazał jedynie, że amerykańską stronę KOD na Facebooku odwiedza "ponad tysiąc osób".