Lech Wałęsa negatywnie ocenił poziom kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi. Zdaniem byłego prezydenta jedynym słusznym wyborem jest kandydatura Bronisława Komorowskiego, ale za dziesięć lat będzie głosował na Magdalenę Ogórek.

Lech Wałęsa przyznał w "Faktach po Faktach", że choć nie jest zwolennikiem stylu prezydentury urzędującego prezydenta, to - biorąc pod uwagę kandydatury zaproponowane przez inne partie - "jest tylko jedna możliwość", czyli oddanie głosu na Komorowskiego.

- Jestem za operatywniejszym rządzeniem, za większą pracą, większą aktywnością. To, co robi Komorowski, jest dobre, ale za jakieś 20 lat, kiedy będziemy mieli stabilność, będziemy mieli lepsze wyrobienie polityczne, rodacy zrozumieją nowy patriotyzm. Wtedy można tak uprawiać prezydenturę i politykę - mówił o Komorowskim. - Dzisiaj trzeba walczyć, rozpychać się, angażować, irytować, żeby ludzie byli bardziej aktywni - podkreślił.

Odnosząc się do kandydata PiS, stwierdził że to "niepoważna" zagrywka, a na miejscu Dudy powinien być Kaczyński. Z kolei Janusz Palikot, zdaniem byłego prezydenta "ma trafną diagnozę, ale gorzej z leczeniem".

Wałęsa powiedział również, że nie traktuje poważnie Janusza Korwin-Mikkego, bo uprawia on "politykę śmieszną".

Pozytywnie w oczach byłego prezydenta wypada Magdalena Ogórek. Jak mówił Wałęsa, dzisiaj nie ma jeszcze potencjału politycznego, "za dziesięć lat może go mieć". - Ma parę atutów, zaczynając od urody, a to też się liczy. Ja będę głosował na nią, jeśli wytrwa, wytrzyma i trochę się podszkoli. Za dziesięć lat będę na nią głosował - dodał.