"Wściekli i źli" - tak szef holenderskiej dyplomacji Frans Timmermans określił reakcję swych rodaków na to, jak traktowane są ciała pasażerów samolotu zestrzelonego 17 lipca na wschodniej Ukrainie.

Tym co rozzłościło Holendrów jest sposób obchodzenia się ze szczątkami tych, którzy zginęli. - Jesteśmy zszokowani dzisiejszymi doniesieniami o ty, że ciała były rozwlekane po miejscu zdarzenia, że nie były traktowane właściwie. Ludzie są rozgniewani, wściekli - mówił minister.

Timmermans spotkał się na Ukrainie z prezydentem tego kraju Petrem Poroszenką. Szef holenderskiej dyplomacji powiedział ukraińskiemu przywódcy, że Królestwo Niderlandów chce wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za zestrzelenie maszyny. - Gdy uzyskamy dowód, nie spoczniemy, dopóki winowajcy nie poniosą odpowiedzialności. Nie tylko ci, którzy wystrzelili rakietę, lecz także ci, którzy sprawili, że było to możliwe. Jestem przekonany, że społeczność międzynarodowa musi podjąć ten wysiłek - przekonywał holenderski minister.

Większość z 298 osób lecących samolotem malezyjskich linii lotniczych z Amsterdamu do Kuala Lumpur stanowili Holendrzy.