Paweł Pieniążek, który przygotowuje relacje dla Polskiego Radia z miejsca katastrofy malezyjskiego boeinga, usłyszał groźby pod swoim adresem. Gdy dzwonił do jednego z dziennikarzy, w słuchawce usłyszał głos mówiący po rosyjsku, że jeżeli uderzy w niego pocisk artyleryjski to nic go nie ochroni.

Według Pieniążka z podobną sytuacją miał do czynienia inny dziennikarz: odebrał telefon od kolegi z Niemiec, ale ktoś się do rozmowy włączył i po rosyjsku pytał, w jakim celu i do kogo dzwoni. Pawłowi Pieniążkowi robiono też na miejscu zdjęcia. Nie wiadomo, kto stoi za telefonicznymi groźbami.

Ukraińscy śledczy, obserwatorzy OBWE i dziennikarze zostali 19 lipca dopuszczeni do wraku malezyjskiego samolotu. Wcześniej separatyści blokowali dostęp do samolotu pasażerskiego, który został prawdopodobnie przez nich zestrzelony.