Ukraińska Prokuratura Generalna wszczęła postępowanie karne w sprawie pobicia Jurija Łucenki. Opozycjonista i były minister spraw wewnętrznych został minionej nocy spałowany w Kijowie przez oddziały specjalne Berkut.

Jurij Łucenko starał się uspokoić berkutowców, którzy bili demonstrantów i stanął między dwiema stronami sporu. Wtedy funkcjonariusze oddziałów specjalnych zaczęli bić także i jego. Obecnie jego stan zdrowia jest średni. Łucenko został przeniesiony z intensywnej terapiii na zwykły oddział.

Przywódca UDAR-u Witalij Kliczko odwiedził Jurija Łucenkę w szpitalu. Jego zdaniem, agresywne działania Berkutu w nocy z piątku na sobotę to kolejna podstawa do wprowadzenia sankcji wobec ukraińskich władz. "To, co zrobiono z Łucenką, to kolejny przykład, jaki władza ma stosunek do każdego z nas. Funkcjonariusze biją człowieka do utraty przytomności. Włśnie to władza chce zrobić nami - zabrać nam świadomość i wolność. To się nie uda!" - zapewnił Kliczko.

Do przepychanek przed sądem i komisariatem w Kijowie doszło po tym, jak w piątek trzej przedstawiciele radykalnego prawicowego ugrupowania Patriota Ukrainy zostali skazani na kary 6 lat więzienia. Mieli oni jakoby przygotowywać w 2011 roku akty terrorystyczne. Według opozycji, była to prowokacja Służby Bezpieczeństwa, a zeznania świadków zostały wymuszone przez milicję.