Państwa trzecie nie powinny angażować się w problemy ukraińskiej polityki wewnętrznej. Takie słowa usłyszeli zachodni dyplomaci, którzy spotkali się z ministrem spraw zagranicznych Leonidem Kożarą.

Spotkanie miało służyć przekazaniu punktu widzenia władz na ostatnie wydarzenia w Kijowie. Dyplomaci dowiedzieli się, między innymi, że w nocy z piątku na sobotę to nie milicja pobiła jednego z przywódców opozycji Jurija Łucenkę. Według świadków wydarzeń, został on pobity właśnie przez funkcjonariuszy. Dotąd przebywa on w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii.

Wydarzenia tej nocy zostały skrytykowane przez zachodnich polityków, dlatego teraz minister spraw zagranicznych Leonid Kożara przekonywał, że nie powinni oni angażować się w politykę wewnętrzną na Ukrainie, ponieważ „Ukraińcy sami sobie dadzą radę i znajdą rozwiązanie trudnych problemów politycznych”.

Przed południem odbyła się kolejna pikieta przed Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Wzięli w niej udział protestujący na co dzień na Majdanie. Żądali oni ukarania winnych brutalnej pacyfikacji 30 listopada, a także wyjaśnienia sprawy pobicia antyrządowych działaczy i polityków, w tym Tetiany Czornowoł i Jurija Łucenki. Resort tradycyjnie zignorował protest.

Tymczasem kierujący protestami na placu Niepodległości, w których codziennie bierze udział kilka tysięcy osób, obawiają się prowokacji. Przed południem grupa kobiet próbowała rozebrać jedną z barykad. Interweniowała samoobrona Majdanu. Zarządzający miasteczkiem namiotowym Andrij Parubij powiedział, że do takich prowokacji będzie dochodzić teraz codziennie licząc na to, że dojdzie do masowych bójek, które zakończą się interwencją milicji.