Dwieście czterdzieści tysięcy domów pozbawionych jest prądu w północno-zachodniej Francji. To wynik wichury, która przeszła nad tą częścią kraju. Teraz nawałnica szaleje nad Paryżem.

Ofiarą wichury jest dwunastoletni chłopiec, który zginął przywalony murem przewróconym przez wiatr dochodzący w porywach do 140 kilometrów na godzinę. Przerwano poszukiwania rosyjskiego marynarza, który wypadł za burtę statku handlowego płynącego na zatoce w pobliżu Brestu - największego portu marynarki wojennej w północnej Francji. W dalszym ciągu w dwudziestu jeden departamentach obowiązuje trzeci na czterostopniowej skali stan zagrożenia.

W Bretanii, Normandii, Pikardii i w Nord-Pas-de-Calais ekipy państwowych zakładów energetycznych starają się naprawić zniszczenia linii elektrycznych by mieszkańcy tych rejonów nie musieli witać Bożego Narodzenia przy świecach. Wichura spowodowała także zakłócenia w transporcie kolejowym. Nie kursują morskie połączenia z bretońskimi wyspami, które są odcięte od stałego lądu. Odwołano loty z tamtejszych lotnisk.

W tej chwili wichura szaleje nad stolicą. Prędkość wiatru, który będzie przemieszczał się w stronę wschodniej Francji, zmalała do stu kilometrów na godzinę.