3 września przed sądem okręgowym w Katowicach rozpocznie się proces w sprawie zabójstwa półtorarocznego Szymona z Będzina. O dokonanie zbrodni zostali oskarżeni rodzice dziecka. Odpowiedzą przed sądem także za składanie fałszywych oświadczeń w celu wyłudzenia świadczeń socjalnych w wysokości około czterech tysięcy złotych.

Przyczyną śmierci chłopca był uraz jamy brzusznej. Śledztwo wykazało, że to Jarosław R., ojciec dziecka, zadał mu silny cios, po którym stan chłopca zaczął się pogarszać. Jednak ani ojciec ani matka umyślnie nie udzielili mu pomocy. Szymon umierał w męczarniach przez 3 dni.

Śledztwo w sprawie jego śmierci prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. Akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu. Obejmuje: matkę chłopca 41-letnią Beatę Ch. i jej konkubenta oraz ojca Szymona, 42-letniego Jarosława R. Z ich zeznań wynika, że chłopczyk został uderzony, bo był płaczliwy i nie wykonywał poleceń rodziców.

Zwłoki 1,5-rocznego Szymona znaleziono po kilkunastu dniach od jego śmierci, w marcu 2010 roku, w stawie na obrzeżach Cieszyna. Przez ponad dwa lata bezskutecznie próbowano ustalić tożsamość chłopca. W kwietniu 2012 roku prokuratorzy z Bielska-Białej umorzyli śledztwo w sprawie śmierci dziecka, gdyż nie wykryto sprawców. Dwa miesiące później anonimowa osoba z Będzina poinformowała policję, że od dłuższego czasu nie widziała Szymona - dziecka swoich sąsiadów. W wyniku krótkiego dochodzenia zatrzymano rodziców chłopca. Od tamtej pory przebywają oni w areszcie.

Rodzice Szymona nie przyznają się do zabójstwa, wzajemnie obciążając się winą. Przyznają się natomiast, że składali fałszywe oświadczenia i wyłudzali pieniądze.

Rodzice dziecka zostali aresztowani w czerwcu ubiegłego roku. Kobieta usłyszała zarzut zabójstwa, mężczyzna nie udzielenia pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu, w połączeniu z nieumyślnym doprowadzeniem do śmierci.

Według ustaleń śledztwa, ojciec uderzył Szymona po raz pierwszy 24 lutego 2010 roku. Od tego momentu stan chłopca zaczął się pogarszać. 27 lutego Jarosław R. miał po raz kolejny uderzyć dziecko w brzuch. Chłopiec zmarł tego samego dnia.

Rodzice próbowali reanimować Szymona, a nawet chcieli wezwać pogotowie. Jednak Jarosław R. miał zastraszyć Beatę Ch. mówiąc, że trafią do więzienia. Postanowili więc pozbyć się ciała.

Po porzuceniu zwłok, rodzice z dwójką dzieci wyjechali na kilka dni do innego miasta. Po powrocie ukrywali się we własnym mieszkaniu, a następnie opowiadali, że Szymon przebywa u jednej bądź drugiej rodziny.